Reklama
NOWY TARG POGODA
ZAKOPANE POGODA
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Reklama

Adrian Rakowski. Nazwiska nie grają.

Dnia: środa 9 lutego 2022, Autor: Maciej Zubek

Nowy zawodnik NKP Podhala, opowiedział o kulisach transferu i oczekiwaniach z nim związanych.

Dosyć długo kazałeś na siebie czekać. Negocjacje bardzo się przedłużały…

– Zgadza się. Trochę to trwało. Tak jednak bywa jak zmienia się klub. Było trochę zapytań z innych klubów, także z wyższych lig niż 3. Dałem sobie więc trochę czasu na zastanowienie. Koniec końców postawiłem na Podhale.

Czym przekonali Ci włodarze klubu z Nowego Targu?

– Aspiracjami, czyli walką o najwyższe cele, a tym byłby awans do 2 ligi i w moim przypadku powrót na szczebel centralny. Nie ukrywam też, że przy podejmowaniu decyzji kierował się też tym, że z Nowego Targu mam niedaleko do Bielska Białej, gdzie na co dzień mieszkam.

Duże nadzieje wiąże się z Twoim transferem do Podhala. Od tak doświadczonego zawodnika wiele się oczekuje. Poradzisz sobie z tą presją?

– Myślę, że patrząc na skład Podhala takie oczekiwania są wobec wielu zawodników. Personalnie jest to zespół na zdecydowanie wyższą niż 3 ligę. Ja sam zdaję sobie sprawę że wymagania względem mojej osoby są wysokie, ale też z tego że tutaj nikt nie da mi nic za darmo. Nazwiska nie grają. Na wszystko będę sobie musiał sam zapracować ciężką pracą. Mam nadzieję że sprostam oczekiwaniom i pomogę Podhalu w awansie.

Podhale było dla Ciebie anonimowym klubem?

-Nie. Miałem sporą wiedzę o Podhalu. Będąc zawodnikiem Podbeskidzia zagrałem nawet w sparingu przeciwko drużynie z Nowego Targu. W Chojniczance z kolei grałem z Arturem Pląskowskim, który występował w Podhalu i non stop mi o tym klubie opowiadał.

Pomógł Ci w podjęciu decyzji o transferze do Nowego Targu?

– Tak. Artur, ale też Olaf Nowak, który teraz gra w Podhalu, a wspólnie przez pół roku graliśmy w Chojniczance.

Pomówmy o Twojej przeszłości: 83 mecze w ekstraklasie to liczba która Cię satysfakcjonuje?

– Na pewno mogło by być więcej. Z drugiej strony wielu chciało by być na moim miejscu. Generalnie jestem zadowolony, ale też zdaję sobie sprawę, że stać mnie było na więcej. Różne czynniki stanęły na przeszkodzie. Staram się jednak nie patrzeć wstecz. Doceniam to co osiągnąłem. Mam na koncie m.in. pierwsze w historii Zagłębia mistrzostwo Polski juniorów, dwa razy zwyciężyliśmy w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, a z seniorami stanąłem na 3 stopnia podium.

Pamiętasz swój debiut w ekstraklasie?

– Oczywiście. Mecz z Lechią Gdańsk u siebie, wygrany 3:1. Wszedłem na lewe skrzydło, przy wyniku 1:1 w 80 minucie. Jak mnie pamięć nie myli, zmieniłem Przemka Kocota. Miałem 20 lat.

A pierwszy gol?

– Za wiele ich nie ma, bo tylko 3. Ta pierwsza bramka, muszę przyznać była wyjątkowej urody. Zdobyłem ją w wygranym 2:1 meczu z Koroną Kielce. To było na otwarcie wyniku. Uderzyłem mocno z lewej nogi i Zbyszek Małkowski był bez szans.

Po 10 latach gry w Zagłębiu przeniosłeś się do Podbeskidzia Bielsko Biała, z którym świętowałeś m.in. awans do ekstraklas.

– Zgada się. Spełniłem tam 3,5 roku. Długo pracowaliśmy na ten awans, aż w końcu się udało.

W barwach Podbeskidzia jednak nie zagrałeś w ekstraklasie..

– Niestety i bardzo tego żałuję. Trener nie widział jednak dla mnie miejsca, po części było to też spowodowane tym, że w okresie przygotowawczym wypadłem na dłuższy czas z kontuzją. Już wtedy widziałem, że się oddalam od składu.

Następnym krokiem była Chojniczanka…

– Żałuję, że nie udało się awansować do 1 ligi, bo kadrowo mieliśmy mocny zespół. Potem gdzieś pogorszyły się gdzieś moje relacje z trenerem Kafarskim, któremu jednak życzę wszystkiego dobrego.

Środek pola to miejsce na boisku w którym najlepiej się odnajdujesz?

– Zdecydowanie. A taką optymalną pozycją jest „ósemka”

No Comment.

Reklama

Partnerzy