Reklama
NOWY TARG POGODA
ZAKOPANE POGODA
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Reklama

Gabriela Wolskiego „Wędrowanie” – w czasie, w przestrzeni, po nieznanym 

Dnia: poniedziałek 28 lutego 2022, Autor: Anna Szopińska

NOWY TARG. Coraz ambitniej poczyna sobie prywatna Nowotarska Galeria „Emi Home Design”, zapraszając kolejnych przedstawicieli grona miejscowych artystów. Po wystawie dzieł Marka Kossowskiego można się tam teraz spotkać z obrazami Gabriela Wolskiego – jednej z najbardziej utalentowanych, kreatywnych, wszechstronnych i oryginalnych osobowości podhalańskiego świata sztuki.

Ale szum, ale tłum… – można było powtórzyć za Agnieszką Osiecką, wszedłszy w sobotni wieczór do ciasnego wnętrza, w którym potrafi się dziać tak dużo, tak intensywnie. Bo ciepła, domowa atmosfera miejsca wypełnionego artystycznymi przedmiotami nakłada się tu na rzadko spotykany w większych galeryjnych salonach entuzjazm. Ciasnota to i bliskość. A bohater z różnych względów niecodziennej wystawy jest jedną z jaśniejszych pereł w koronie zakopiańskiej Szkoły Kenara, przy tym kimś z szerokim kręgiem przyjaciół i znajomych.

– Z tego, co słyszę w otoczeniu, porównywalny jest Gabryś do Beksińskiego, natomiast uważam, że zdecydowanie jest to coś świeżego, nowego i powinniśmy się cieszyć, że mamy takiego artystę w Nowym Targu, że możemy oglądać jego przecudne obrazy i nie tylko obrazy – zagajała właścicielka Galerii, Emilia Prażmo.

Pokazane w „Emi Home” prace powstały w trzech minionych latach, ale jest też kilka starszych, już prezentowanych na różnych wystawach. Jedna jest nawet częścią malarskiej pracy dyplomowej.

Od poprzedniej wystawy dzieł Gabriela minęła już cała dekada. W międzyczasie poświęcał się on wielu innym zatrudnieniom i pasjom: opiece nad środowiskiem plastyków amatorów, produkcjom filmowym, promowaniu hokeja i postaci, które tworzyły jego historię; budowaniu domu i różnym społecznikowskim inicjatywom. Ale w zaciszu pracowni uzyskanej dzięki życzliwości Stowarzyszenia Bursy Gimnazjalnej nie przestał jednak tworzyć.

Owoce tych twórczych podroży i poszukiwań to obrazy nader osobliwe – jakby senne wizje komponowane z elementów historycznej architektury, fragmentów starej zabudowy, ruin zamków, kościelnych wież. Wyobraźnia artysty rozciąga te przestrzenie w zagadkową nieskończoność, osnuwa podświetloną mgłą, unosi w powietrze.  

– Mój uczeń zapytał lata temu, czemu na moich obrazach nie ma ludzi – wyznawał autor. – Coś w tym jest, że kreuję sobie jakąś baśniową rzeczywistość, bo jest to pewien realizm magiczny.  

Jeśli nawet na obrazach nie ma ludzi, to są ślady ich bytności, sztuki i marzeń; są dzieła  rąk. Czy nie zastanowi nas, kto i w którym stuleciu wyglądał przez to gotyckie oko, jak żył, jak umarł, czemu cierpiał, czym się cieszył; ilu ludzi modliło się w tej synagodze, co przejmowało ich trwogą i jak chwalili Boga?… Taka pozorna nieobecność tylko rozbudza imaginację.

Dodajmy – jest też w obrazach Gabriela nostalgia za wszystkim, co sprzed naszych oczu porywa wartki, nieubłagany, strumień czasu.  

– Bo ja dużo maluję pejzaży i to też się wiąże – choć może to trochę negatywnie brzmi, ale dosięga dziś wielu ludzi  – z tak zwaną depresją klimatyczną, kiedy człowiek naprawdę mocno się przejmuje tym, co go otacza, co umiera dookoła – czy przyroda, czy las czy zwierzęta – mówi artysta. – Mamy na to wpływ, ale jako ludzi i cywilizacja niszczymy to dobro. Na zewnątrz jestem bardzo energetycznym, ekspresyjnym  człowiekiem, ale rzeczywiście w środku jestem bardzo liryczny, przeżywam różne rzeczy i to w moich obrazach się pokazuje. Gdzieś uspokajam się, gdzieś znajduję swoją przestrzeń i po prostu jest mi tam dobrze. 

W towarzystwie obrazów, ale na eksponowanym miejscu, pojawił się niewielki witraż. Ta praca zaledwie sygnalizuje nową, rozwijającą się od ponad roku pasję.

– Zawsze chciałem to robić – deklaruje Gabriel. – Lata temu nawet myślałem, żeby iść na studia witrażnictwa do Wrocławia. Tak się moje losy potoczyły, że nie poszedłem, ale gdzieś to we mnie drzemało. Miałem okazję zaprojektować dwa duże witraże do kościoła w Polanie w Bieszczadach. Projektuję kolejnych sześć okien. Tutaj pokazałem próbkę – takiego secesyjnego kota. Witraż to coś, co łączy się z malarstwem, bo szybki są magiczne. Jak szkło zagra ze światłem – dzieją się niesamowite rzeczy. I to mnie cieszy, podoba mi się bardzo.

Dla kościoła w Polanie nowotarski artysta zaprojektował też i wykonał w technice własnej oryginalną Drogę Krzyżową.

Fascynującą przygodą ze światłem są natomiast nie tylko witraże, ale i obrazy, w których da się dostrzec rembrandtowskiego ducha; które osnuwa złotawa mgiełka, światło wpuszczone jest rozdarciem chmur lub sączy się z tajemnego źródła. Jak grają barwne plamy w obrazie, jak nabierają lśnień powierzchnie – zależy od kąta widzenia. I na tym też polega magia Gabrielowego malarstwa – pełnego strzelistego gotyku, fantazji, ale i otchłani – pociągających, zarazem budzących lęk.  

Co więcej – nasz artysta potrafi nie tylko rozedrgać, ale rozhuśtać czy rozwarstwić czasoprzestrzeń. Ten osobliwy efekt czymże mógłby być, jeśli nie refleksją, która wypływa z niestabilności, płynności bytu?

Kolejny sekretny element jego sztuki to bramy, przejścia, okna, czasem jakby portale do innych wymiarów.   

– Jak w 2006 roku namalowałem cykl „Fragmentum” – to był mój dyplom malarski – tam te portale, drzwi, różnorakie przestrzenie okienne już się pojawiły – zdradza autor. – Bo mnie od dziecka fascynowało, co jest po drugiej stronie. Las – zamglony czy rozjaśniony – też jest dla mnie taką bramą do jakiejś kolejnej przestrzeni.

Przenikające się czasy i obszary siłą wyobraźni przemierza podróżnik sentymentalny.

Mgły i chmury zacierają granice między tym, co realne, a magiczne; między ziemią, bezmiarem wody a rozgwieżdżonym kosmosem. Tak można dotknąć metafizyki.

W obrazach – czy mocniej odwzorowujących rzeczywistość, czy –  śladem kolejnego mistrza, Stanisława Kuskowskiego – bardziej abstrakcyjnych, dużo dzieje się w tłach. A sprawiają to nie tylko kolorowa fantazja chmur i farba uwydatniająca strukturę podłoża – pilśniowej płyty lub płótna. W tłach jakby buzuje pramateria – iskrząca, barwna, twórcza.

Fot. Anna Szopińska

No Comment.

Reklama

Partnerzy