Hokeiści PZU Podhale Nowy Targ odnieśli pierwsze, po siedmiu kolejnych porażkach, zwycięstwo w Tauron Hokej Lidze. „Szarotki” na własnym lodowisku pokonały – nie bez problemów – ostatnią w tabeli drużynę Marmy Sanok, rewanżując się tym samym za przegraną w pierwszej rundzie.
PZU Podhale Nowy Targ – Marma Ciarko STS Sanok 4:3 (0:2, 2:0, 2:1)
0:1 Ginda – Filipek, Maceachern (3:14)
0:2 Ceder – Rybnikar (8:43)
1:2 Zalamay – Kudin (21:09, 5/4)
2:2 Wielkiewicz (34:25, 5/4)
3:2 Szczechura – Wronka, Themar (45:07)
4:2 Paranica (49:27)
4:3 Ceder (52:58)
Podhale: Lindskoug – Pangiełow Jułdaszew, Tomasik, Wielkiewicz, Wronka, Neupauer – Zalamai, Kudin, Szczechura, Cichy, Themar – Kiss, Horzelski, Paranica, Saroka, Worwa oraz Słowakiewicz, Michalski
Sanok: Świderski – Binner, Florczak, Filipek, Ceder, Ginda – Maceachern, Burzik, Sienkiewicz, Kivinen, Karnas – Najsarek, Musioł, Dulęba, Miccoli, Fus oraz Rybnikar.
Sędziowali Paweł Breske, Paweł Kosidło.
Kary: 4 – 8 min.
Widzów: 1500
Efektem przewagi jaką w pierwszych minutach zyskali sanoczanie był gol z 4. minuty Damiana Gindy który wygrał pojedynek sam na sam z Kevinem Lindskougiem. Błyskawicznie mógł odpowiedzieć Patryk Wronka, ale on swoje starcie jeden na jeden z Filipem Świderskim przegrał. Bramkarz STS w tej samej akcji poradził sobie także z dobitką Filipa Wielkiewicza. W 9. minucie sanoczanie podwyższyli na 2:0, po tym jak Lindskoug nie popisał się przy strzale spod bandy Johana Cedera. Za moment bliski szczęścia był Konrad Filipek. Im bliżej było końca pierwszej tercji tym rósł napór nowotarżan, który jednak skutecznie odpierał bezbłędny w swoich interwencjach Świderski.
Za to już jedna z pierwszych akcji w drugiej tercji gospodarzy okazała się skuteczna. Niemal równo z końcem kary zawodnika z Sanoka, do bramki przyjezdnych trafił Dmitri Zalmay, który zmienił tor lotu krążka po strzale Jegora Kudina. Nowotarżanie próbowali pójść za ciosem, przejąć kontrolę nad meczem, ale czynili to bardzo nieporadnie, popełniając masę prostych indywidualnych błędów. Sanoczanie za to swoich szans szukali w pojedynczych wypadach pod bramkę Podhala i byli w tym bardzo niebezpieczni. Kolejno Ginda i Filip Sienkiewicz mieli swoje okazje, ale na wysokości zadania stanął Lindskoug. Do zdobycia wyrównującej bramki Podhalanie potrzebowali kolejnej liczebnej przewagi. W 35. minucie pod sanocką bramką sprytem i zwinnością wykazał się Filip Wielkiewicz.
W 45. minucie sanockiego bramkarza wyręczył Jakub Najsarek, który w bramkarskim stylu zatrzymał zmierzający do bramki krążek po strzale Jakuba Worwy. Co się jednak odwlecze… Minutę potem nowotarżanie wyszli na prowadzenie, po tym jak po zagraniu Alexandera Szczechury krążek odbił się od jednego z sanockich zawodników i wpadł za plecy Świderskiego. W 50. minucie nowotarżanie cieszyli się z gola numer cztery, za sprawą efektownego uderzenia tuż pod poprzeczkę Tereka Paranicy. Goście odpowiedzieli w 53. minucie po tym jak bierną postawę defensywy Podhala wykorzystał Ceder. Po chwili sanoczanie mogli wyrównać, ale świetną do tego okazje zaprzepaścił Ginda 4 minuty przed końcem karę złapał Cichy, ale Podhalanie zdołali wybronić liczebne osłabienie. Potem goście próbowali jeszcze wariantu gry bez bramkarza, ale bez powodzenia.
tercje tak rozpisane, że wychodzi na porażkę 4:5… sukces jest, ale szału jak chodzi o grę nie było, znowu omw nie straciliśmy trzech punktow