Ferdynand Hoesick Polona

Czasami tak bywa, nie wiadomo dlaczego myśli nachodzą. Patrząc na stary drewniany kościółek w Zakopanem przypomniało mi się, co pisał Ferdynand Hoesick o osadnictwie Zakopanego. Mogło się ono posuwać wzdłuż dwóch głównych potoków: Bystrej ku dzisiejszym Kuźnicom i Cichej Wody, ku dzisiejszym Kościeliskom.

Bardziej jednak nęciła słoneczna i rozległa dolina nad Cichą Wodą, gdzie dziś główna ulica Kościeliska. Właśnie tu przy końcu XVI wieku, około 1578, za panowania Stefana Batorego wyrobił sobie polanę w pańskim lesie pierwszy Gąsienica, praszczur całego tak licznego rodu, ojciec Jędrzeja i Pawła, późniejszych właścicieli młyna pomiędzy Białą i Cichą Wodą. Okolice starego kościoła były środkiem wsi nazywane Nawsiem. Zresztą nie tylko w Zakopanem tak zwano środkową część osady, wszędzie indziej także.

Hoesick pisał, że nie było żadnego przywileju królewskiego dla pierwszego Gąsienicy, a jedynie ówczesny starosta nowotarski Jan Pieniążek mógł pozwolić „wyrobić” sobie kawał gruntu w okolicy dzisiejszego kościoła, także był w stanie dać pisemny kartelusz, a nawet ustne pozwolenie, które najzupełniej by wystarczyło.

Hoesick był synem Ferdynanda Wilhelma, księgarza i wydawcy, który to w Warszawie w 1865 otworzył przy ulicy Senatorskiej księgarnię. Był jedynakiem, urodził się w Warszawie 16 października 1867 r., studiował handel na politechnice w Rydze, filozofię, literaturę i historię na uniwersytetach w Heidelbergu, Krakowie i paryskiej Sorbonie. Gdy na stałe powrócił do Warszawy ojciec pokazał mu notesik z jego kontem od przyjścia na świat do 1891, z którego to dowiedział się, że kosztował ojca na okrągłą sumę 30 tysięcy rubli! Ojca stać było, więc za taką inwestycję w syna należy tylko przyklasnąć.

Księgarnię, a w zasadzie firmę księgarsko-wydawniczą po ojcu przejął w 1900 r. Zaznaczę, że działała ona do czerwca 1940 r. Był również od 1921 współredaktorem i współwłaścicielem „Kurjera Warszawskiego”. Znamy go jako miłośnika Tatr i stałego bywalca Zakopanego, udzielającego się turystycznie i taternicko. Miał 16 lat jak pierwszy raz zawitał do Zakopanego, a wycieczki odbywał pod okiem samego Klimka Bachledy.

Właśnie swojemu mistrzowi poświęcił wspomnienie, które zamieścił w części literackiej „Pamiętnika Towarzystwa Tatrzańskiego” tom 32, 1911, pt. „Klimek Bachleda. Garść wspomnień” (s. 1-34, ogólnego tomu 72-107). Napisał i wydał cenną antologię literatury tatrzańskiej „Tatry i Zakopane. Przeszłość i teraźniejszość” tomy 1-4, w latach 1920-1931, w której daje zarys życia kulturalnego Zakopanego i z historii turystyki Tatr, od czasów najdawniejszych do 1931 r. Trzecia część tej antologii zatytułowana „Legendowe postacie zakopiańskie” wydana została osobno w 1922, a poświęcona została Chałubińskiemu, ks. Stolarczykowi i Sabale. Część wspomnień do 12 kwietnia 1902 r. wydał jako czterotomowe dzieło pt. „Dom rodzicielski” (1935), które w części skróconej (2 tomy), jako „Powieść mojego życia” wydane zostało przez Ossolineum we Wrocławiu w 1959 r. Sporo w niej o Zakopanem i Tatrach, jednakowoż faktów zaczerpniętych z wspomnianej antologii.

dgfhbb 1

Hoesick był znaną postacią Młodej Polski. W warszawskich salonach krążyły liczne wierszyki wpisywane do sztambuchów, a Boy-Żeleński umieścił go „Zielonym baloniku”, słynnym krakowskim kabarecie. Nie obrażał się, miał poczucie humoru, mmawiał, że nieważne jest, czy mówią o nim dobrze czy źle, ważne że mówią.  W „Powieści mojego życia” pisał o niebywałym zaszczycie, który go spotkał. Przez sześć tygodni, codziennie o dziewiątej rano wychodził z Henrykiem Sienkiewiczem do kąpieli w Jaszczurówce, skąd razem wracali dopiero w południe. Ta możność prowadzenia codziennie przez 3 godziny rozmowy z pisarzem tej miary i sławy (…) równała się dla mnie, jako młodego początkującego pisarza, nadzwyczajnemu szczęściu – napisał. W tejże powieści ze skrupulatnością przedstawił swój rozkład dnia! Wstawał o 8 rano, zjadał śniadanie – dwie herbaty i kilka bułek z masłem, przygotowane przez Rózię. Po czym oddawał się lekturze dzienników. Pracował od 9 do 12:30. Potem szedł na obiad u ojca, a wracając zaglądał do cukierni Lourse’a w Hotelu Europejskim i spotykał się z przyjaciółmi. O godz. 16 wracał do domu i brał się do pracy. Na godz. 20, gdy nie miał innych towarzyskich zobowiązań, szedł do ojca na kolację. Tak wyglądał jego rozkład dnia, nie znosił marnowania czasu. Dlatego pozostawił ogromny dorobek. Napisał kilkaset artykułów, felietonów, recenzji, a także wiele monografii. Wydał własne obszerne studia o Mickiewiczu, Słowackim, Krasińskim, Wyspiańskim, Sienkiewiczu, Goethem, czy Janie Kochanowskim. Jest autorem kilku powieści, jak „Nemesis”, „Przy świetle księżyca” oraz „Miłość i miłostki w życiu sławnych ludzi”. Napisał i wydał trzytomowe dzieło „Chopin. Życie i twórczość”, to najbardziej obszerna monografia kompozytora, nad którą pracował trzynaście lat. Dzieło fundamentalne dla chopinologii, uznawane jest za największy zasób wiedzy o życiu Fryderyka Chopina. Odnalazł i wydał trzy kompozycje Chopina: Mazurek (2. wersja op. 7 nr 2), Walc Es-dur i As-dur, także transkrypcje utworów Chopina, zbiór Koncert w salonie na fortepian.

Kazimierz Wyka uważał, że Hoesick nie dysponował żadną metodą naukowej interpretacji. Fakty literackie stanowiły dla niego dokument biograficzny, a dokumenty biograficzne tłumaczył na literaturę (PSB t. 9, Wrocław 1960/61). Z jego pasji do zbierania źródeł zrodził się muzykograf - chopinograf. Dotarł do wielu autentycznych dokumentów, relacji, autografów, listów i ukazał w monografii sylwetkę Chopina przede wszystkim jako człowieka. Opublikował jego 218 listów. Zmienił stosunek do roli George Sand w życiu Chopina. Uznał ją za ducha opiekuńczego, gdyż stworzyła Chopinowi warunki w Nohant do pracy twórczej.

Ferdynand Hoesick zmarł 13 kwietnia 1941 r. w Warszawie, pochowany został na cmentarzu Powązkowskim w rodzinnym grobowcu. Od jego śmierci minęło osiemdziesiąt lat, a od wydania ostatniego czwartego tomu jego dzieła „Tatry i Zakopane. Przeszłość i teraźniejszość” lat dziewięćdziesiąt.

Tak się dziwnie zbiegło… i Gąsienica, i stary kościółek, i Ferdynand Hoesick. Niewiadomo dlaczego, ale chyba dobrze?

Ryszard M. Remiszewski