fot M Miklewicz

„Przemoczony, zmarznięty, bez sił by samodzielnie schodzić” - tak ratownicy TOPR opisali stan mężczyzny, który zdecydował się na nocleg na przełęczy Zawrat.

Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego otrzymali telefon od turysty, który prosił o pomoc. Po nocy spędzonej na przełęczy mężczyzna był przemoczony, zmarznięty i bez sił aby samodzielnie schodzić. Pomóc mu przetrwać noc w górach miała śnieżna jama, w której 33-latek szukał schronienia przed złymi warunkami atmosferycznymi.

- Z Hali Gąsienicowej na Zawrat wyruszyło 2 ratowników, którzy przed 12-tą dotarli do turysty. Zastali go leżącego w niewielkiej śnieżnej jamie. Po przebraniu go w suche ubranie, napojeniu gorącą herbatą i ogrzaniu pakietami, okazało się, że turysta doszedł do siebie, tak, że może schodzić - informuje Adam Marasek w kronice TOPR.

Ratownicy dowiedzieli się od turysty, że Zawrat nie był miejscem docelowym wyprawy. 33-latek planował przejść trasę począwszy od Hali Gąsienicowej, przez Zawrat i Szpiglasową Przełęcz, na schronisku w Morskim Oku kończąc.

- Złe warunki atmosferyczne opad deszczu i mokrego śniegu, wiatr i mgła ograniczająca widoczność spowodowały, że turysta mając problemy orientacyjne, postanowił zaczekać do rana na Zawracie. Mimo dobrego wyposażenia, w takich warunkach przemókł i zaczął się wychładzać - informuje ratownik w kronice TOPR

Ratownicy piszą wprost, że zawiodło w tym przypadku planowanie, a wybranie się na tak długą wycieczkę rozpoczynając ją popołudniu i na dodatek samotnie nie powinno mieć miejsca.

Turysta swoją wycieczkę rozpoczął ok. godz. 14-tej 29 marca. Ratownicy sprowadzili mężczyznę do Murowańca po godz. 15-tej 30 marca.

fot. M.Miklewicz TOPR