mrusbiidd

Prezes NKP Podhale Nowy Targ Michał Rubiś w obszernej rozmowie z Maciejem Zubkiem, ocenia minioną rundę w rozgrywkach 3 ligi, a także mówi o ambitnych planach klubu i napiętej relacjach z miastem.

Jak ocenia pan postawę i wyniki zespołu w rundzie jesiennej? Przypomnijmy, że na półmetku sezonu zajmujecie 9 miejsce…

- To wynik na pewno dużo poniżej oczekiwań, patrząc na potencjał drużyny i na nazwiska zawodników, którzy w poprzednich sezonach stanowili o sile drużyny i byli jej głównymi motorami napędowymi. Myślę, że strata do lidera z Puław jest zdecydowanie za duża. Bezpośrednie spotkanie z tym właśnie zespołem pokazuje, że wcale nie dzieli nas aż tak wiele, jak pokazuje to tabela.  Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że ten mecz wygraliśmy, bo zdobyliśmy prawidłową bramkę, której nam nie uznano.  Negatywnie na odbiór zespołu wpływają wyniki meczów ze Stalą Kraśnik, Wólczanką Wólka Pełkińska, Hetmanem Zamość, Cracovią czy ŁKS Łagów. Gdybyśmy w tych meczach zdobyli 15 punktów, dzisiaj tracilibyśmy do lidera 6 punktów i wiosną moglibyśmy dalej bić się o najwyższe cele. Teraz to już graniczy z cudem. Chociaż w sporcie wszystko jest możliwe.

Jako prezes ma pan czyste sumienie, że zrobił wszystko aby jesienią zespół mógł zaliczać się do czołówki ligi?

- Zrobiłem wszystko co było możliwe. Pojawiają się zarzuty o polityce transferowej. Tak więc stanowczo podkreślam, że nie zgodzę się na transfery, które będą kosztowały dużo, lub zawodnicy będą przepłacani. Z racji pandemii budżet klubu jest niższy, a koszty ligi wyższe, że wymienię tutaj chociażby większą ilość spotkań. Czas letniego okienka transferowego był trudny z wielu powodów.  Niektórzy zawodnicy nam po prostu odmawiali i wybierali kluby blisko swojego miejsca zamieszkania, tak by nie rozstawać się z rodzinami. To są argumenty, które w dobie pandemii były kluczowe. Ja to rozumiem. Inną sprawą były żądania finansowe zawodników. Niektóre były na poziomie 15 tys. netto. Przykro mi, ale my takich pieniędzy na czwartym poziomie rozgrywkowym płacić nikomu nie będziemy.

Jest pan zadowolony z transferów, które udało się sfinalizować?

- Gdybym dzisiaj wymieniał trzy nazwiska zawodników, którzy mieli przyjść powiedziałbym, że został wzmocniony. Niestety wydarzyło się inaczej. Analizując nasze transfery: Michał Grunt z bardzo bogatym CV, Kacper Smoleń z przeszłością drugligową i tam złapanymi minutami, Michał Dudek ograny na poziomie 3 ligi od lat, Spike Gill z epizodem w Koronie Kielce,  a potem zainteresowaniem 1 i 2 ligowych druży. Można było mieć odczucia, że będą to naprawdę wzmocnienia zespołu. Jesień troszkę to zweryfikowała.  Nie twierdzę, że Ci zawodnicy są słabi, ale może potrzebują więcej spokojnego i stabilnego treningu w okresie przygotowawczym.  Przypomnę, że dla przykładu Artur Pląskowski potrzebował półtora roku żeby się odbudować, zagrać super sezon i odejść do wyższej ligi. Trzeba mieć na uwadze, że zawodnicy od połowy marca do czerwca praktycznie nie trenowali, siedzieli w domach. Potem z marszu weszliśmy do gry. Graliśmy co 3 dni. Ligę dzieliliśmy z pucharami. Do tego problemy covidowe, które odbiły się na kondycji zespołu. Za dużo tego wszystkiego.

Czy za słabsze wyniki zespołu, będą wyciągnięte konsekwencje wobec sztabu szkoleniowego?

- To było by zbyt proste, zwalać niepowodzenie na jednego człowieka. Powiem tak: od czasów pracy trenera Niedźwiedzia, potem Mrózka, a teraz Zubka sztab pracuje naprawdę na wysokim poziomie. Oczywiście są pewne uwagi, o których już wspólnie rozmawialiśmy i na pewno wyciągniemy wnioski. Trzeba mieć na uwadze, że trener Zubek pracuje pierwszy raz jako samodzielny trener drużyny trzecioligowej. To też jest dla niego nowe doświadczenie. Trzeba też pamiętać, że praca trenera to nie jest łatwy zawód.   Jest wiele czynników, na które nie ma się wpływu. Przede wszystkim to praca na żywym organizmie i z ludźmi którzy poświęcaj swoje zdrowie. Raz robią to lepiej, a raz gorzej. To nie maszyny które zaprogramujesz i robią to co chcesz i jak chcesz.

Wiemy już kto zimą opuści zespół?

- Za wcześnie na takie decyzje. Na pewno będziemy rozmawiać z zawodnikami pod kątem ich dalszej przydatności w zespole i ich sytuacji zdrowotnej. Są tacy, którym odnowiły się stare urazy, wymagające długotrwałego leczenia. Dużo w tej kwestii zależy rzecz jasna od finansów. Tu nie mamy za dużego pola manewru. Np. na pierwszą drużynę nie dostaliśmy jeszcze ani złotówki z miejskiej dotacji, a jesteśmy już po całej rundzie jesiennej. W tamtym roku była to kwota 90 tys. złotych. Odpadły nam wpływy z dnia meczowego. Ktoś powie, że była to niewielka suma, bo kibiców jest mało, ale jednak bardzo nam potrzebna. Już nie wspomnę o tym, że straciliśmy zapewne dużą sumę jaką uzyskalibyśmy ze sprzedaży biletów na mecz Pucharowy z Pogonią Szczecin. Zainteresowanie było do tego stopnia duże, że rozważaliśmy montaż dodatkowej trybuny.

Pana zdaniem na których pozycjach potrzebne są wzmocnienia?

- Plan jest na zmianę modelu gry i ustawienia. W związku z tym brakuje nam szybkich, dynamicznych skrzydłowych. Nie mamy też typowego rozgrywającego. Tutaj na pewno będziemy się rozglądać za wzmocnieniami. Także lewa obrona wymaga uzupełnienia.

Jaki cel będzie przyświecał drużynie wiosną?

- Teraz na to pytanie nie odpowiem. Zobaczymy jak przebiegną przygotowania. Na ile uda się nam wzmocnić zespół, kogo stracimy. Dopiero kiedy będę wiedział kim dysponujemy, wtedy będą wypowiadał się na temat celów.

To zapytam  inaczej. Jaki by pan chciał żeby ten cel był?

Przede wszystkim drużyna musi grać stabilnie. Musimy unikać sytuacji, że w dwie minuty tracimy dwie bramki, a potem rozpoczynamy pogoń za wynikiem i rozpaczamy że brakło czasu.  Chciałbym aby kolejny zawodnicy z Akademii zasilali pierwszy zespół. Ostatni przykład Szymona Wójciaka pokazuje, że ma to sens i nie wolno się tego bać. Powtarzam, że dostrzegam duży potencjał w tym zespole, dużo wyższy nić pokazaliśmy to jesienią. Oczywiście pod względem finansowym nie mamy co się równać z klubami z Tarnobrzega, Ostrowca Świętokrzyskiego, Stalowej Woli, Puław czy nawet Łagowa, ale pamiętajmy, że pieniądze nie biegają za piłką, tylko ludzie.

IMG 5703

Klub to nie tylko pierwsza drużyna, ale też, a może przede wszystkim, Akademia Piłkarska. Tutaj funkcjonuje wszystko tak jak pan chce?

- Oczywiście są pewne kwestie do poprawy, ale trudno nie być zadowolonym, jak przeanalizujemy dotychczasowe osiągnięcia. Cztery drużyny mamy w najwyższych ligach wojewódzkich. Bardzo dobrze pracują grupy certyfikowane. Jesteśmy po kilku kontrolach zleconych przez PZPN i za każdym razem uzyskaliśmy pozytywną ocenę. Niestety jest coś co spędza nam sen z powiek i jeżeli z tym problemem się nie uporamy, to za 2 lata nasza dotychczasowa praca pójdzie na marne. Mówię o miejskiej infrastrukturze, która jest niewystarczająca. Na dzisiaj mamy jedno boisko, mocno obłożone i drugie w średnim stanie, z którego możemy korzystać jedynie w okresie od maja do września. Boisko przy hali Gorce nie spełnia wymogów certyfikacji. Próbujemy rozmawiać o tym z władzami miasta, ale niestety mam wrażenie, że nie ma z ich strony zainteresowania piłką nożną na konkretnym poziomie organizacyjno-sportowym.

Skąd to się bierze?

- Naprawdę sam bym chciał to wiedzieć. Odkąd pamiętam dla miasta zawsze byliśmy jak „piąte koło u wozu”. Nasze wspólne relacje są trudne.  Z jednej strony udaje się wypracować niższe stawki za obiekty miejskie, za co jesteśmy wdzięczni Burmistrzowi, fajne wygląda nasza współpraca z SP11 w zakresie klas sportowych. Z drugiej strony otrzymujemy bardzo niską dotację na młodzież oraz wspieranie rozwoju sportu. W 2020 jest ona trzykrotnie mniejsza niż w poprzednich latach. A skala przedsięwzięcia klubu jest znacznie większa. Dla przykładu w roku 2020 do dnia dzisiejszego odprowadziliśmy do kasy miejskiej kwotę 100 tys zł.  za obiekty sportowe, a na całą działalność klubu z dotacji miejskich na ten rok otrzymaliśmy kwotę 46,5 tys zł. .Ja nie oczekuję, że miasto będzie nas utrzymywać. Chodzi mi o równe traktowanie, wiodących dyscyplin w mieście, które też wykonują super pracę jak tenis stołowy, siatkówka, pływanie czy akrobatyka. My również taką dyscypliną bezwzględnie się staliśmy. Jeżeli budżetu miasta nie stać na większe kwoty dotacji  dla stowarzyszeń to innym rozwiązaniem jest obniżenie stawek do symbolicznej złotówki za korzystanie z obiektów, które bez względu na to czy będą obłożone czy nie i tak będą działały. Wówczas to też będzie znaczące wsparcie ze strony miasta dla klubów. To wszystko może być zapisane, wyliczone i podane do publicznej informacji o wysokości wsparcia wyliczonego wg. stawek realnych. Można jeszcze wymyślić wiele pomysłów i form wsparcia, ale bez akceptacji władz miasta i rozmowy z zainteresowanymi klubami, bez wprowadzenia rozwiązań i działań nic się nie wydarzy.

Ewentualny brak poprawy relacji z miastem może się skończyć jakimiś poważnymi konsekwencjami? Czy np. sponsor główny uzależni od tego dalsze finansowanie klubu?

- Już kiedyś przypomnę miało to miejsce. Wówczas firma Wojas S.A. wyciągnęła nowotarski hokej na najwyższy poziomo z głębokiego kryzysu po firmie CSZ. Potem klub świecił tytuły Mistrza Polski, zwycięstwo w Interlidze, Pucharze Polski i można by tak wymieniać. Gdyby wtedy miasto zaangażowało się w hokej -  jak to ma miejsce w ostatnich latach -  to śmiem twierdzić, że firma Wojas S.A do dzisiaj inwestowała by w tę dyscyplinę. Podobnie może być i z piłką. Dzięki zaangażowaniu naszego sponsora realizuje się fajny projekt, bez którego byłoby trudno realizować go na takim poziomie. Klub się rozwija bardzo szybko i mocno. Zainteresowanie dyscypliną jest duże. Jesteśmy bardzo dobrze i wysoko oceniani przez PZPN, MZPN ale nie przez nasz lokalny samorząd. Ten który jest najbliżej Nas. Dziwna sytuacja.

A jakie są długofalowe plany związane  funkcjonowaniem klubu?

- Ambitne, bo jak coś robić to na najwyższym poziomie. Gdyby wymieniać w punktach to: poprawa infrastruktury, budowa co najmniej jednego boiska pełno wymiarowego zadaszonego plus dwóch boisk trawiastych dla grup młodzieżowych, w ciągu dwóch lat wprowadzenie do pierwszych drużyny kolejnej grupy wychowanków i przy wsparciu mocnymi i doświadczonymi zawodnikami, awans do 2 ligi. Utrzymanie klubu w programie certyfikacji PZPN na poziomie Złotym. Ostatni cel to przygotowanie zawodników do występów na poziomie ekstraklasy. To wszystko wymaga pracy, którą rozpoczęliśmy 5 lat temu i chcemy to kontynuować. Coraz więcej osób do dostrzega jak chociażby trener Franciszek Smuda a jest to człowiek który trochę w piłce widział i przeżył. Na koniec. Jesteśmy przeddzień Świąt Bożego Narodzenia. Chciałbym - w imieniu swoim i Zarządu - wszystkim zawodnikom i ich bliskim, tworzącym wielką rodzinę NKP Podhale, sponsorom, działaczom piłkarskim na Podhalu, władzom lokalnym tj. Staroście Powiatu Nowotarskiemu panu  Krzysztofowi Fabrowi i całemu Zarządowi Powiatu, Burmistrzowi  Miasta Nowy Targ panu  Grzegorzowi Watysze, Przewodniczącemu Rady Miasta oraz Radnym miejskim, Dyrektorowi MCSiR oraz  mediom i Naszym Kibicom, życzyć zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia. W latach poprzednich Nasza tradycją było spotkanie się ze wszystkimi przy tradycyjnym opłatku. W dobie pandemii i obostrzeń będzie to trudne do zorganizowania. Dziękuję i jeszcze raz wszystkiego dobrego i udanego Nowego Roku 2021.

Rozmawiał Maciej Zubek