slowakiByły zawodnik i trener Podhala, uważa że sprawa awansu do półfinału w rywalizacji Podhala z JKH Jastrzębiem wciąż jest otwarta.

Jak na gorąco oceni pan postawę hokeistów Podhala w pierwszych dwóch meczach ćwierćfinału..

- Wyniki oczywiście nie są satysfakcjonujące, ale równie dobrze mogło to pójść w drugą stronę. Oba mecze bardzo podobne do siebie. Oba na styku. Podhale taktycznie zagrało bardzo mądrze, przede wszystkim w defensywie.  Potrafiło zniwelować wiele atutów Jastrzębia. Zadecydowały jednak indywidualności, które są w drużynie JKH, a których na ten moment brakuje w Podhalu.

Mówimy tu przede wszystkim o skuteczności…

- Nie da się ukryć, że Podhale ma problem od dłuższego czasu ze zdobywaniem goli. Liczyłem na przełamanie na play-off, ale te pierwsze dwa mecze tylko potwierdziły te obawy. Zdecydowanie więcej trzeba wymagać od obcokrajowców.

Skuteczność to jedyne do czego można się przyczepić w grze Podhala?

- Myślę, że tak. Zespół był odpowiednio zdyscyplinowany. Unikał kar, które seryjnie przytrafiały się w części zasadniczej. Obyło się też bez poważniejszych błędów w defensywie. Poziom koncentracji był odpowiedni.

Zespół z Jastrzębia zagrał na miarę pana oczekiwań?

- Racze poniżej. Widać, jak dużo znaczy tam formacja dowodzona przez Hovorkę. Jeżeli zneutralizuje się jej poczynania, to  siła ognia tej drużyny zdecydowanie maleje. Nie da się jednak ukryć, że jastrzębianie potrafili bezlitośnie wykorzystać błędy Podhala, a po tym poznaje się klasowy zespół.

Uważa pan że losy awansu do półfinału w tej parze wciąż są otwarte?

- Jak najbardziej. Kluczowe będzie pierwsze spotkanie w Nowym Targu. Podhale nie może sobie pozwolić na porażkę. Jeżeli wygra, będzie jeszcze ciekawie, jeżeli przegra to raczej już się nie podniesie.

Rozmawiał Maciej Zubek