YIP01937

Szkoleniowiec Tauron Podhala Nowy Targ tuż po przegranej ćwierćfinałowej serii z JKH Jastrzębiem, ocenił cały sezon

Jakie odczucia na gorąco po ostatnim meczu sezonu?

-  Przede wszystkim chcę podziękować naszym kibicom, którzy mimo niełatwych czasów jakie nastały, cały czas nas wspierali, kibicowali nam i dobrze nam życzyli. Bardzo brakowało nam ich wsparcia z trybun.  Chciałbym też przeprosić  tych którzy oczekiwali po mojej pracy dużo więcej. Nie jestem jednak czarodziejem, żeby w trakcie jednego sezonu, praktycznie z niczego, zbudować zespół, który będzie się bił o najwyższe cele. To naprawdę nie jest takie proste.

Co powiedział pan zawodnikom zaraz po zakończeniu serii?

- Podziękowałem im za cały sezon. Naprawdę trudno im coś zarzucić pod względem ambicji. Dali z siebie wszystko. Tutaj nie mam żadnych wątpliwości. Grali na tyle ile na chwilę obecną potrafią. Oczywiście nie uniknęliśmy błędów, nad którymi teraz trzeba usiąść, dokonać ich analizy i wyciągnąć wnioski. Zobaczymy co dalej.

Jak widzi pan przyszłość tej drużyny?

- Polityka jaką obraliśmy w tym sezonie, ukierunkowana była na wychowanków. Nie chcę nikogo obrazić, ale wynik który osiągnęliśmy mocno niektórych zweryfikował. Nie wszyscy poradzili sobie w open lidze, gdzie przyszło rywalizować z drużynami w głównej mierze opartymi na silnych obcokrajowcach. Oczywiście sam pomysł ligi open jest w moim przekonaniu zły, ale też pokazuje, w jakim miejscu są dzisiaj niektórzy polscy zawodnicy. Żaden z naszych wychowanków nie potrafił wcielić się w rolę lidera. Brakowało zawodników pokroju Marcina Kolusza, Krystiana Dziubińskiego czy Krzyśka Zapały.  Ten sezon to zwłaszcza dla naszych młodych chłopaków lekcja, z której mam nadzieję, wyciągną jakieś wnioski na przyszłość. Mądry zawodnik na pewno po takim sezonie, w kolejnym będzie robił progress.

Gra obcokrajowców pana satysfakcjonowała?

- Powiem krótko: poziom obcokrajowców był w tym sezonie  adekwatny do naszych możliwości finansowych. Na pewno chcąc walczyć o najwyższe cele potrzebni są obcokrajowcy wyższego kalibru.

Widzi się pan dalej w roli trenera Podhala ?

- Nie wiem. Umowę mam do 1 maja. Nie chcę już teraz składać jakiś deklaracji. Dla mnie ten wynik to duże rozczarowanie. Przez 16 lat jak pracuję w hokeju jako trenera, na ogół walczyłem o najwyższe cele. Jestem przyzwyczajony kończyć sezon w maju, albo w kwietniu. Teraz znalazłem się w nowej sytuacji. Rok bez rodziny też nie był łatwy. Poza tym to działacze muszą określić się co do mojej osoby, bo przecież to do nich należy decydujące zdanie w tej kwestii. Na pewno nie chciałbym zostać zapamiętany w Nowym Targu z takim wynikiem. Musiałoby się jednak wiele zmienić i to w wielu kwestiach by za rok osiągnąć lepszy rezultat. Tak naprawdę w tym sezonie miałem bardzo mały wpływ na budowę zespołu, szczególnie latem. Przyjechałem w sierpniu, kiedy kadra była już niemal skompletowana. Przez sytuacje z koronawirusem musieliśmy też zweryfikować nasze plany związane ze wzmocnieniami. Plan zakładał, że obierzemy kierunek wschodni. Niestety szereg problemów sprawił, że ten cel nie udało się nam zrealizować. Trzeba było więc obrać inny kierunek poszukiwań. Sezon pokazał jednak, że nie wszystkie transfery sprostały naszym oczekiwaniom i to też trzeba wziąć pod uwagę przy budowie zespołu na kolejny sezon.

Rozmawiał Maciej Zubek