kowalskijakubbb

Przekonuje o tym m.in. kapitan zespołu Jakub Kowalski.  W pierwszym w roli gospodarza spotkaniu nowotarżanie zremisowali 2:2 z Unią Tarnów. 

- Jesteśmy źli. To taka klasyczna sportowa złość. Chcieliśmy zwycięstwem przywitać się z naszymi kibicami. Nie wyszło. Złość potęguje w nas fakt, że dwa razy daliśmy sobie odebrać prowadzenie. To nie powinno się nam przytrafić. Już w pierwszej połowie, w której dominowaliśmy bardzo wyraźnie nad przeciwnikiem, powinniśmy ten mecz „zamknąć. Także w drugiej przy stanie 2:2 mieliśmy piłkę meczową. Z jednej strony cieszy, że kreujemy sporą ilość sytuacji bramkowych, ale też na pewno czeka nas jeszcze dużo pracy nad skutecznością – przyznał kapitan zespołu.

Nowotarżanie oba gole – w odstępie 15 minut - stracili w bardzo podobnych okolicznościach, po zagraniach z bocznego sektora w okolice środka pola karnego.

- Rzeczywiście gole straciliśmy bardzo podobne. Nie chcę na gorąco mówić, kto zawinił. Musimy spokojnie przeanalizować obie sytuacje. Zobaczyć kto mógł się w lepiej zachować i przede wszystkim wyciągnąć wnioski przed kolejnym meczem – zaznacza Kowalski, który jest etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry. W meczu z Unią było ich sporo. Zresztą gol numer jeden dla gospodarzy, padł właśnie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. - Drugi mecz i druga bramka zdobyta w takich sposób. To cieszy, bo wiemy, że w piłce stałe fragmenty gry są bardzo istotne. Chcemy żeby to też była nasza mocna broń. Solidnie nad tym pracujemy - uważa 33-letni gracz Podhala. 

Kolejne ligowe spotkanie Podhale  rozegra już we środę. Rywalem będzie kolejny beniaminek – Korona Rzeszów (początek meczu godz. 17.30), która po dwóch kolejkach raczej niespodziewanie ma na koncie komplet punktów.

- Jedziemy po 3 punkty. Na pewno jednak nie lekceważymy gospodarzy, którzy jak pokazuje początek sezonu, są trudnym przeciwnikiem – zapowiada defensor Podhala.