IMG 5034

We środę rozegrano 5 kolejkę spotkań grupy wschodniej IV ligi. Z czwórki naszych reprezentantów tylko Lubań Maniowy nie ma powodów do radości, po przegranej z rezerwami Termalici Bruk Betu Nieciecza. Głęboko odetchnęli fani Jarmuty Szczawnica, która zaliczyła pierwszą wygraną w gronie czwartoligowców, pokonując Sokoła Słopnice. Cenne trzy punty z wyjazdów przywieźli piłkarze Watry Białka Tatrzańska i Wierchów Rabka.

Lubań Maniowy – Termalica Bruk Bet II Nieciecza 0:2 (0:2)

Bramki: 0:1 Wacławek 18, 0:2 Jovanovic 43 z karnego.

Lubań: J. Sikora – Ligienza, D. Firek, Szeliga – Pluta, Jandura, Skórski (80 Wróbel), Chlipała – P. Duda (88 Jaróg) , Hagowski (46 Kasperczyk), Noworolnik (60 Sikora).

Termalica: Kąkolewski – Lusiusz, Dudek, Nowak, Kuchta (87 Ptak) – Wacławek (80 Stachura), Surówka (77 Chłoń), Jovanovic, Banasik, Wrzosek (73 Matuszewski) – Vasil (73 Janczy)

Pierwsi sytuację na otwarcie wyniku stworzyli sobie gospodarze. Zmarnował ją – złym przyjęciem piłki w polu karnym – Daniel Noworolnik. Za to goście już swoją pierwszą szansę zamienili na gola. Pierwszy strzał Bruno Wacławka Jakub Sikora obronił, ale kiks jednego z defensorów Lubania sprawił, że ten sam gracz gości ponownie dopadł do piłki i za drugim razem już trafił do bramki. Prowadzenie przyjezdnych do przerwy podwyższył w 43 minucie Vlastymyr Jovanovic, wykorzystując rzut karny podyktowany za faul Damiana Firka na Adrianie Surówce.

Druga połowa wyrównana, z małą ilością sytuacji bramkowych z obu stron. Lubań najlepszą w tej odsłonie mia w 73 minucie. Po ładnej, koronkowej akcji minimalnie przestrzelił Patryk Duda. W odpowiedzi z linii pola karnego przymierzył Wacławek, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Jeszcze w doliczonym czasie gry ponownie nieznacznie pomylił się z dystansu Duda.

- W dużej mierze na naszą postawę dzisiaj miało zmęczenie niedzielnym spotkaniem. Przeciwnik grał w piątek, w dodatku dokonał sporych roszad w składzie, czego my z powodu problemów kadrowych, nie mogliśmy zrobić. To powodowało, że przede wszystkim fizycznie ustępowaliśmy rywalom, co przełożyło się na nasze błędy. Jestem jednak dumny z zespołu, z walki do samego końca, a pressing w 90 minucie narzucony przed Damiana Firka napawa mnie optymizmem przed kolejnymi meczami – ocenił trener Lubania, Grzegorz Hajnos.

Wolania Wola Rzędzińska - Wierchy Rabka 1:2 (0:0)

Bramki dla Wierchów: Majeran 53, Banik 80.

Wierchy: Zhuk – Witek, Lutsenko, Jaworski (60 Myrda), Misiura (67 Banik) – Majeran, Dudek, Dara, Czubin, Zgierski (67 Florek) – Pazurkiewicz (60 Kęska).

Worek z golami rozwiązał się po przerwie. Prowadzenie w 53 minucie objęli – po rzucie rożnym – gospodarze. Potem to jednak trafiały Wierchy. Wyrównał w 63 minucie Majeran, który po podaniu od Lutsenki, uderzył z 11 metrów nie do obrony. Z kolei w 80 minucie składny kontratak rabczan sfinalizował Banik.

- Trudne spotkanie, raz ze względu na specyficzne, wąskie i krótkie boisko w Zakliczynie, gdzie gra Wolania a dwa na nasze zmęczenie po niedzielnym meczu z Lubaniem. Tym bardziej cieszy nas zwycięstwo. Kolejny raz naszym atutem okazała się ławka rezerwowych. Zmiany jakich dokonaliśmy, bardzo nam pomogły. W pierwsze połowie dominacja była po naszej stronie. Moim zdanie należał się nam jak nie dwa to na pewno jeden rzut karny. Po przerwie, pierwsze 10 minut nie było dobre w naszym wykonaniu. Trochę daliśmy się zaskoczyć gospodarzom i w efekcie straciliśmy gola. Dobrze jednak zareagowaliśmy, przejęliśmy znów kontrolę, co przełożyło się na bramki – ocenił trener Wierchów, Karol Niewolik.

***

Jarmuta Szczawnica – Sokół Słopnice 3:1 (2:0)

Bramki: 1:0 Weber 3, 2:0 Michałczak 43, 2:1 Matras 69, 3:1 Pietrzak 73.

Jarmuta: Możdżen – Barnaś, Ziemianek, Dyląg, Kamiński (60 Styrenczak) – Mańko (90 Giełczyński), Michałczak, Weber, Sidorczuk, Pietrzak (90 Janc) – Adamczyk (60 W. Wiercioch)

Sokół: Leśniak – Porębski, Pach (75 Wiewióra), Franczak, Bolsęga (75 Kordeczka) – Wontorczyk (46 Jasica), Gros, Augustyn, F. Nowak, Florek (46 Mrózek) – Matras.

Żółte kartki: Kamiński, Pietrzak, Mańko, Możdżeń, Dyląg – Wontorczyk, Trzupek (na ławce rezerwowych)

Do przerwy dwubramkowe prowadzenie – jak najbardziej zasłużone - dały Jarmucie rzuty rożne. W obu przypadkach z narożnika boiska dośrodkowywał David Sidorczuk. Za pierwszym razem celnym strzałem sfinalizował je Wiktor Weber, a za drugim razem Dariusz Michałczak.

Po zmianie stron pierwsi z gola kontaktowego cieszyli się goście. W 69 minucie Augustyn zagrał piłkę w pole karne, a zamykający akcję na dalszym słupku Matras z bliska skierował ją do bramki. Jarmuta szybko – bo już po 7 minutach – odpowiedziała golem Pietrzaka, który popisał się efektownym lobem nad wysuniętym bramkarzem. Ostatnie minuty gospodarze grali w liczebnym osłabieniu, po drugiej żółtej i czerwonej kartce dla Dyląga. Goście stworzyli sobie kilka bramkowych okazji, ale świetne zawody w bramce gospodarzy rozegrał Możdżeń.

***

Radlovia Radłów – Watra Białka Tatrzańska 1:4 (0:1)

Bramki: 0:1 Klisiewicz 2, 1:1 Bieryt 50, 1:2 Klisiewicz 65, 1:3 Klisiewicz 77, 1:4 Masłowski 87.

Radlovia: Kwiecień – Kijak, Padło, Gwóźdź (80 Koziński), Żurek – Bieryt, Kijowski, Szumlaski, Derląga (46 Schab) – Leżoń (58 Kozioł), Klich (66 Magiera).

Watra: Kudła – Uwakwe, Maciasz, Ł. Młynarski, Masłowski – Grądziel (70 Drozd), Zuiev (75 Kuc), Klóska (85 Łukaszczyk), Sławecki, Dudek – Klisiewicz (80 M. Młynarski).

Żółte kartki: Padło – Sławecki.

Kluczem do zwycięstwa Watry były w tym spotkaniu stałe fragmenty gry. Już w 2 minucie z rzutu wolnego z narożnika boiska w pole karne dośrodkował Łukasz Młynarski, a głową do bramki gospodarzy piłkę skierował rosły Lucjan Klisiewicz. Wynik 0:1 utrzymał się do przerwy. Po zmianie stron gospodarze już w jednej z pierwszych swoich akcji w tej odsłonie wyrównali. Białczanie szybko jednak odpowiedzieli dwoma bliźniaczo podobnymi golami autorstwa Klisiewicza, któremu na głowę dogrywał z rzutu rożnego Łukasz Młynarski. Wygraną gości przypieczętował – także „główką” – ustalił w 87 min Kacper Masłowski.

- Wygraliśmy zasłużenie. Wcale to nie był jednak spacerek, jak mógłby sugerować sam wynik. Gospodarze pokazali „pazury”. Troszkę sami sobie sprokurowaliśmy nerwowe chwile w tym meczu, bo po szybko strzelonej bramce, mieliśmy kolejne dwie sytuacje, których nie wykorzystaliśmy i potem wkradło w naszą grę zbytnie rozluźnienie. Skutkiem tego był stracony gol. Chwilę potem mogliśmy nawet przegrywać, ale nasz bramkarz wygrał pojedynek jeden na jeden z jednym z przeciwników i w moim odczuciu było to jedne z kluczowych momentów, który zaważył na końcowym rozstrzygnięciu. Dwa gole Lucjana spowodowały że odzyskaliśmy kontrolę nad meczem. Cieszą trzy punkty i dobra reakcja zespołu po przegranej z Kolejarzem. Wciąż jednak mamy nad czym pracować – ocenił spotkanie, prezes Watry Andrzej Rabiański.