IMG 7110

- Często, nawet po dobrym występie w moim odczuciu, potrafił zwrócić uwagę na to co można było zrobić lepiej. Zazwyczaj mieliśmy jednak podobne spostrzeżenia, a ja wiedziałem, że robi to bo chce dla mnie jak najlepiej – mówi o zmarłym równo rok temu Marku Żołędziu, jego syn Wiktor, dzisiaj zawodnik Podhala Nowy Targ.

Mówi się, że czas leczy rany, ale chyba 12 miesięcy to zbyt mało, żeby pogodzić się ze stratą tak bliskiej osoby…

- Zdecydowanie tak. Bardzo mi taty brakuje. Nie ma dnia, żebym nie odczuwał jego brak. Zawsze był dla mnie wsparciem, zawsze mogłem na niego liczyć. Ciężko mi jest bez niego, ale wierzę, że gdzieś tam z góry bacznie mnie obserwuje i pomaga.

Dzień przed śmiercią taty, zagrałeś w barwach Sandecji Nowy Sącz w meczu 1 ligi z GKS Bełchatów. Rozmawiałeś wówczas z tatą przed lub po tym spotkaniu? Coś zapowiadało tragedię?

- Tak, zamieniliśmy parę słów przed spotkaniem. Życzył mi powodzenia. Wiem, że oglądał mecz w telewizji. Niestety potem już nie było nam dane porozmawiać. Tata poczuł się źle, trafił do szpitala. Dowiedziałem się o tym w drodze do domu. Dzień później już nie żył. Długo to do mnie w ogóle nie dochodziło.

Tata często służył Ci radą?

- Tak. Gdy tylko mógł był na moich meczach, czy w grupach młodzieżowych, czy potem już w seniorach. Zawsze później rozmawialiśmy, dyskutowaliśmy o tym co było dobre, a co złe. Często nawet po dobrym występie w moim odczuciu, potrafił zwrócić uwagę na to co można było zrobić lepiej. Zazwyczaj mieliśmy jednak podobne spostrzeżenia, a ja wiedziałem, że robi to bo chce dla mnie jak najlepiej.

Naciskał żebyś został piłkarzem?

- Przede wszystkim zaraził mnie piłką nożną. Od małego lubiłem mieć ją przy nodze. Zabrał mnie na pierwszy trening do Lubania Tylmanowa. Trenowałem z dużo starszymi chłopakami ode mnie, mimo to nie miałem żadnych ulg. Z drugiej strony nigdy na mnie nie naciskał, nie miałem żadnej presji z jego strony. Każdego dnia widziałem jak działa w piłce. Bardzo mi się to podobało i do dzisiaj piłka sprawia mi ogromną przyjemność.

Są jakieś szczególne słowa taty, które utknęły Ci w pamięci ? Na co zwracał największą uwagę jeżeli chodzi o Twoją karierę piłkarza?

- Dostałem wiele cennych rad i wskazówek przede wszystkim życiowych. Zachowam je jednak dla siebie. Jeśli chodzi o piłkę, zawsze powtarzał mi żebym nie zadowalał się tym co zrobiłem, tylko cały czas starał się iść do przodu.

Pamiętasz go jako piłkarza? Jakbyś go scharakteryzował i czy uważasz, że w Twojej grze jest coś w czym go przypominasz?

- Byłem małym chłopcem gdy widziałem jego mecze. Pamiętam, że potrafił zdobywać piękne bramki z dystansu. Był też liderem w środku pola. Myślę, że mamy wiele wspólnych cech, a wyróżniać mogłyby nas spokój czy dobre podanie.

Jeszcze rok temu biegałeś po pierwszoligowych boiskach. Wydawało się że w kolejnym sezonie powinieneś już sobie wywalczyć pewne miejsce w Sandecji. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Jesteś tym zawiedziony takim obrotem spraw?

- W piłce jak to w życiu różnie bywa. To co było rok temu zostawiam za sobą. Jestem teraz w Podhalu i codziennie robię wszystko by się rozwijać. Mam nadzieję, że wszystko co najlepsze w piłce jeszcze przede mną.

Twój wybór padł na Podhale. Dlaczego akurat ten klub? I czy prawdą jest że mogłeś do Nowego Targu trafić wcześniej?

- Tak, Podhale było mną zainteresowane już w tamtym sezonie, ale wówczas transfer nie doszedł do skutku. Teraz już nic nie stało na przeszkodzie. Cieszę się, że tutaj jestem. To dobry klub, który ma aspiracje by grać wyżej. Na pewno ta chęć awansu była znacząca przy podejmowaniu przeze mnie decyzji. Mamy przed sobą cel, który chcemy zrealizować.

Wygrana z Siarką Tarnobrzeg chyba najdobitniej potwierdziła że ten słabszy okres macie już za sobą…

- Na pewno te ostatnie mecze nas budują. Początek sezonu nie był w naszym wykonaniu najlepszy. Mimo dobrej gry, gubiliśmy punkty. Teraz z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach podtrzymamy tą serię.

Rola środkowego obrońcy to optymalna pozycja dla Ciebie? W przeszłości grałeś na innych pozycjach?

- Na tej pozycji czuję się coraz lepiej. Od pewnego czasu jestem ustawiany bliżej swojej bramki. W przeszłości jednak grałem głownie jako środkowy pomocnik, a rok temu byłem tutaj przymierzany na pozycję numer "10". W naszym systemie jako obrońca mam jednak dużo zadań ofensywnych, co bardzo mi odpowiada.

Za rok chciałbyś grą z Podhalem w 2 lidze czy wrócić do 1 ligi do Sandecji?

- Nie wybiegam tak daleko. Chcę się skupić na tym co teraz. Mam nadzieję, że z Podhalem wywalczymy awans do 2 ligi, a czas pokaże co się wydarzy.

We środę gracie finał PP z Lubaniem w Maniowach gdzie Twój tata święcił największe sukcesy w swojej karierze trenera. To będzie dla Ciebie jakieś wyjątkowe spotkanie?

- Lubań ale i Podhale to dwa kluby w których tata przeżywał piękne chwile. Ja jednak staram się podejść do tego meczu jak do każdego innego.

Rozmawiał Maciej Zubek