kalatababilon

Zawodnik NKSW Hoły Team w świetnym stylu pokonał na Gali Babilon MMA 19 Damian Olszewskiego. Jak podkreśla nigdy wcześniej nie był tak zmotywowany, na co największy wpływ miała śmierć bliskiej jego sercu osoby.

Wiele osób, które wcześniej widziało Twoje walki, nie poznawała Cię. To był zupełnie inny Marcin Kalata niż dotychczas. Zazwyczaj równo z pierwszym gongiem ruszałeś - bez  opamiętania i zbytniej kalkulacji -  na swojego rywala. Po prostu wdawałeś się w bijatykę.  Tym razem imponowałeś spokojem, wyrachowaniem i żelazną konsekwencją…

- To nie wzięło się z niczego. Dziś jestem już innym człowiekiem. Kilka tygodni temu zmarła moja młodsza siostra Ania. Wraz z jej śmiercią, we mnie też coś umarło, ale zarazem coś się narodziło. To też przełożyło się w ringu. Byłem potężnie zmotywowany. Jak nigdy wcześniej. Nie brałem pod uwagę w ogóle tego, że mogę tą walkę przegrać. Walczyłem mając ją przed oczami.

Ta pewność siebie biła od Ciebie od samego początku. Miałem wrażenie, że walka przebiega idealnie tak jak sobie zaplanowałeś..

- Bo tak było. W pierwszej rundzie miałem go zmęczyć, przepuszczać jego ciosy, wyłączyć mu nogę, postraszyć parę razy obrotówką. W drugiej już miałem szukać nokautu. No i trafił się odpowiedni moment.

W pierwszej rundzie w jednej chwili solidnie oberwałeś…

- Zgadza się, ale nie tyle odczułem siłę ciosu, co poczułem ukłucie w oku. Wydaje mi się, że Damian wsadził mi kciuka w oko. Zresztą do dzisiaj mam je zaczerwienione. Przez kilka chwil nic nie widziałem. Dopiero w przerwie między rundami wszystko wróciło do normalności.

 „Backfist”, którym posłałeś przeciwnika na deski, zrobił na wszystkich duże wrażenie..

- To nie był przypadek. Szlifowałem ten element na treningach. Zresztą nie tylko ten. Miałem kilka wariantów na skończenie walki. Akurat trafiło na „backfist” no i fajnie.

Stajesz się bardzo uniwersalnym zawodnikiem…

- Staram się. Na tym ta zabawa polega, abyś nie był przewidywalny dla rywala.

Zakładałeś że walka może zejść do parteru?

- Tak. Gdyby uznał, że to dobry moment to na pewno nie bałbym się zejść do parteru. Na to też miałem pomysł.

Przed tą walką zeszczuplałeś. 106 kg wagi wydaje się by wagą idealną dla Ciebie…

- Tylko raz, parę lat temu na Mistrzostwach Świata ważyłem mniej, bo 105 kg. Dobrze się czuje w takiej wadze i teraz będę jej pilnował przed każdą walką. Przede wszystkim kondycyjnie jest dużo lepiej. Nie czułem w ogóle zmęczenia.

Po wygranej z Olszewskim Twoja pozycja w federacji Babilon się umocniła. Oferty spływają?

- Coś się tam dzieje, ale na razie spokojnie podchodzę do tematu. Czekam na rozwój sytuacji. Chcę się dalej rozwijać.

Rewanż z Filipem Stawowym to jeden z priorytetów…

- Na pewno. W pierwszej walce sędzia zbyt szybko przerwał pojedynek i tym samym odebrał mi szansę na zwycięstwo. W każdej chwili mogę bić się z nim ponownie.

A podjąłbyś się walki – np. o pas wagi ciężkiej - ze swoim kolega klubowym z NKSW  Łukaszem Brzeskim?

- (śmiech) na ten moment nie ma takich pomysłów i wątpię żeby w ogóle do tego doszło, ale gdyby się temat pojawił to myślę, że ani ja, ani Łukasz nie mielibyśmy z tym problemu by się zmierzyć.

Jeszcze na koniec zapytam Cię o walkę wieczoru na Gali Babilon MMA 19 gdzie sędziowie przyznali zwycięstwo Kevinowi Szaflarskiemu w walce z Filipem Stawowym. Dla wielu był to mocno kontrowersyjny werdykt..

- W moim przekonaniu też to Flip wygrał tę walkę. Kevin może wygrał pierwszą rundę. W dwóch następnych już tylko unikał walki. Kompletnie nic nie robił w klinczu, tylko spychał pod siatkę. Filip cały czas wywierał presję i moim zdaniem pewnie wygrał 2 i 3 rundę, co powinno przechylić szalę.

Dziękuję za rozmowę.

- Ja też dziękuję i tradycyjnie na koniec chciałbym podziękować moim trenerom Wojtkowi i Sebie, chłopakom z NKSW, Artnoxowi a także sponsorom i partnerom: Budweld,  Dziki Byk, Medical Clinic, Bukowski Van Rental, Hotel Bystra, Fitness Facotry, Fabryka Reklamy, SFD, Gorący Potok, Pit Bull, Dom Wypoczynkowy Angelika, Kryptowaluty i Tom Miles.

Rozmawiał Maciej Zubek

Fot. Facebook Babilon MMA