P1570609PODHALE. Po lutowych wykotach ilość jagniąt na Podhalu można szacować na ok. 60 tysięcy. Dwie lokalne firmy są gotowe rozpocząć przedświąteczny skup. Problem w tym, że hodowcy wcale nie zamierzają pozbywać się przychówku…

Może to być kolejny rok, kiedy jagnięta nie wyjadą do Włoch.

- Przez długie lata naukowcy i nie tylko naukowcy podnosili, że eksport jest szkodliwy dla zwierząt, że te jagnięta powinny w Polsce zostawać – mówi Jan Janczy, dyrektor biura Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz z siedzibą Nowym Targu. - Tamten rok już pokazał, że jednak spożycie jagnięciny w Polsce wzrasta. Praktycznie całość jagniąt była zagospodarowana na krajowym rynku. W tym roku, jako że święta są wcześniej – rolnicy niechętnie sprzedają jagnięta. Przekonali się też, że jagnięta w większych wagach osiągają wyższą cenę.

P3770365

Za przetrzymaniem jagniąt, aż uzyskają wyższą wagę   przemawia hodowlana ekonomika, ale nie jest to ten przedział, którym byli zainteresowani włoscy importerzy. W zeszłym roku – pierwszym bez wiosennego eksportu do Włoch – cięższe sztuki szły do Holandii i na inne rynki europejskie. W  naszym regionie natomiast działają dwie firmy uprawnione do przeprowadzania uboju i oferowania mięsa na krajowy rynek.

- Mamy też ubojnię w województwie podkarpackim, która ma atest Unii Europejskiej do eksportu tuszek jagnięcych, ale ona już też przestawiła się na kraj i ma do czynienia z bardzo dużym popytem – dodaje dyrektor Janczy. - Nota bene tydzień temu firma dzwoniła, bo ma podpisane kontrakty, a jagniąt brak…

Ten problem dotyczy nie tylko Podhala. W całej Polsce ilość jagniąt zmalała do 200 tysięcy. Z tego w naszym regionie hodowana jest jedna czwarta tego zasobu. Gdy hodowcy z innych części kraju sprzedali już jagnięta na zachodnie rynki – krajowego popytu nie ma czym zaspokoić. To powoduje, że każdego roku ceny jagnięciny idą w górę. Odliczając ilość potrzebną do odbudowy stad, Podhale mogłoby zaoferować ok. 35 tysięcy jagniąt. Ale hodowcy wolą na razie się ich nie pozbywać.

P1570546

- Ubiegły rok pokazał, że wszystkie te sztuki zostały zagospodarowane – mówi Jan Janczy. - Do jesieni jedna z firm przyjeżdżała i brała tygodniowo po 300 jagniąt. Do końca roku już jagniąt nie było.

Coraz popularniejsze staje się też nabywanie jagniąt do przydomowego chowu, z wykorzystaniem bardzo praktycznym.

 - Rolnicy i nie tylko rolnicy kupowali jagnięta jako tzw. kosiarki dla przydomowych areałów – przyznaje dyrektor biura. - Jagnięta to wypasały, a potem w jesieni właściciele mieli swojskie mięso. W tym kierunku warto iść i cieszyć się, gdyby ten rok również pokazał, że w systemie przydomowym te jagniątka mogą się doskonale sprawdzać jako naturalne kosiarki.   

Jest też niejaka nadzieja, że pogłowie owiec na Podhalu zacznie się stopniowo rozrastać, ponieważ minister podpisał rozporządzenie umożliwiające uzyskanie odpowiednich kwot do każdej sztuki owcy, z tym, że trzeba zachować dobrostan. Unia Europejska idzie bowiem w tym kierunku, by zwierzętom było w owczarniach jak najlepiej. Dobrostan to 1,8 metra kwadratowego powierzchni na jedną owcę i 0,6 metra na jedno jagnię.

P1570539

Od lat utrzymuje się jednak problem z opłacalnością dostarczania jagnięciny na krajowy rynek. Rolnik otrzymuje bowiem znikomą część ceny kilograma jagnięciny w detalu. Powodują to marże, koszty uboju i inne koszty pośrednie.

Ceny w detalu, w marketach, są na poziomie sprzed 10 lat – jednak nie poszły do góry – zaznacza Jan Janczy. - Natomiast tuszka u rolnika kosztuje 20 zł za kilogram.

Teoretycznie powinno to sprzyjać konsumpcji jagnięciny - gdyby oczywiście podaż dorównywała popytowi.   

Fot. Anna Szopińska