W211

Podhalański Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Nowym Targu jako jeden ze szpitali covidowych na Podhalu od samego początku aktywnie angażuje się w walkę z pandemią koronawirusa. Utrzymujący się znaczny spadek liczby nowych zachorowań na SARS-CoV-2 automatycznie pozwala na zmniejszenie miejsc dedykowanych covidowcom, tym samym nowotarska placówka rozpoczęła swoją powrót do względnej normalności. Rozmowa z Markiem Wierzbą, dyrektorem Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego.

Panie Dyrektorze odnotowujemy znaczący spadek liczby nowych zachorowań na SARS-CoV-2. Śmiało możemy pokusić się o stwierdzenie, że trzecia fala pandemii już za nami. Rozumiem, że sytuacja w nowotarskim szpitalu również się stabilizuje?

Tak, rzeczywiście liczba zakażeń spada, zmniejsza się także ilość pacjentów wymagających hospitalizacji. Wczoraj otrzymaliśmy decyzję Wojewody Małopolskiego o ograniczeniu ilości miejsc covidowych, dzięki czemu będziemy mogli skumulować wszystkie łóżka w jednym miejscu – tam gdzie do niedawna funkcjonował oddział internistyczny. Zmniejszamy liczbę łóżek respiratorowych o połowę, z 12 do 6. Zakładamy, że taka ilość w zupełności nam teraz wystarczy. Przestrzeń, która dotychczas była wykorzystywana na potrzeby oddziału covidowego, po dokładnej dezynfekcji i odkażeniu wróci do swojego pierwotnego przeznaczenia czyli dalej będzie służyć Zakładowi Opiekuńczo-Leczniczemu. Potrzebujemy kilku dni aby wykonać wszystkie niezbędne czynności i procedury w tym zakresie. Oczywiście na bieżąco będziemy obserwować rozwój sytuacji i gdyby okazało się, że wzrośnie zapotrzebowanie na łóżka to będziemy musieli wrócić do poprzedniego stanu. Miejmy nadzieję, że trend, który obserwujemy w całej Polsce utrzyma się i pandemia będzie stopniowo wygasać.

Jak wygląda sytuacja jeśli chodzi o planowe zabiegi operacyjne i leczenie innych, niecovidowych schorzeń?

Niestety z przykrością muszę powiedzieć, że pacjenci niecovidowi byli traktowani trochę po macoszemu. Na ogół były to osoby z różnymi schorzeniami wymagający interwencji internistycznej, ludzie z problemami krążeniowymi czy oddechowymi. Pacjenci, którzy przez dłuższy czas nie mieli kontaktu z lekarzem specjalistą lub nie byli odpowiednio zaopiekowany przez lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Nie ukrywajmy, zdalna forma przyjmowania pacjentów w POZ w dalszym ciągu funkcjonuje co uważam, za rzecz skandaliczną. Skutek tego jest taki, że napór pacjentów wymagających natychmiastowej interwencji jest ogromny. Podobna sytuacja ma miejsce jeśli chodzi o wszystkich pacjentów do operacji i zabiegów planowych. Kumulują się nam teraz osoby, które czekały na zabiegi i nowi pacjenci, którzy tych zabiegów potrzebują natychmiast – w wyniku nagłego schorzenia lub wypadku. W momencie zbiegnięcia się ze sobą tych dwóch grup mamy stan permanentnego przeciążenia. W celu przeciwdziałania tej patowej sytuacji uruchamiamy popołudniowe zabiegi – blok operacyjny jest czynny przez 12 godzin również w dni świąteczne i w soboty. Nadrabiamy zabiegi szczególnie jeśli chodzi o ortopedie i chirurgię. Aktywnie poszukujemy instrumentariuszy, ponieważ planujemy jeszcze bardziej zintensyfikować pracę naszego bloku.

Rozmawiał Przemysław Bolechowski