Rozmowa z najskuteczniejszym w sezonie 2021/2022 zawodnikiem IV ligowej drużyny Wierchów Rabka.
21 zdobytych goli to Twój jeden z lepszych wyników w swojej przygodzie z piłką seniorską?
– Z tego co pamiętam to tak. Przeważnie kończyłem sezon w okolicach 15-20 bramek.
Ten wynik w pełni Cię satysfakcjonuje?
– Myślę, że jest to solidny wynik, chociaż szczerze to czuję duży niedosyt po tym sezonie, bo uważam że nie wycisnąłem z niego maksa. Oby kolejny sezon był tak, bym mógł twierdząco odpowiedzieć na to pytanie ale znając siebie nigdy nie będę w pełni usatysfakcjonowany, ponieważ zawsze znajdę sytuację w głowię w której mógłbym się lepiej zachować lub więcej zrobić. Taki charakter. Znajomi często się śmieją, że nawet w banalnych rekreacyjnych grach kombinuję ciągle co mogę zrobić inaczej, lepiej tak by koniecznie wygrać.
Z tych 21 goli jest jakiś który szczególnie zapamiętałeś?
– Ten po podaniu od Szymona Witka , bo czekałem na asystę od niego cały sezon :-). A tak poważnie, to ciężko wytypować konkretnego, bo myślę, że każdy na swój sposób był ważny, bo pomógł drużynie. Jeśli musiałbym już wskazać, to bramka zdobyta w drugim meczu z Watrą. Dlaczego? Z dwóch powodów. Pierwszy, chciałem się koniecznie zrehabilitować za poprzedni mecz z Lubaniem , bo czułem , że zawiodłem kolegów w nim, bo miałem dwie sytuację po podaniach od nich, które powinienem zamienić na bramkę. Drugi ważniejszy, bo uważam, że ta bramka dała nam dużo wiary w tym meczu, a wygrana uwolniła potencjał jaki ma ta drużyna i weszliśmy na inny poziom gry pod koniec sezonu.
Jaka jest Twoja recepta na zdobywanie goli?
– „ Sam chciałbym to wiedzieć…” – jak mówi klasyk z jednego z polskich filmów. Najważniejsze w tym wszystkim uważam jest posiadanie dobrych relacji i partnerów na boisku, takich jak mam w Rabce. Bez nich i ich pracy na całym boisku nie miałbym tylu sytuacji, przestrzeni ani możliwości zdobycia nawet połowy z tych bramek.
Strzał głową czy nogą jest Twoim większym atutem?
– Ciężko mi jednoznacznie odpowiedzieć. Myślę, że duża część osób mogłaby powiedzieć, że strzał głową, w tym mój Tata, który w moim dzieciństwa dużo poświęcił czasu by mnie tego elementu nauczyć oraz nazywał Szarmachem jak jeden z świetnych piłkarzy jego pokolenia. Moje subiektywne zdanie jest trochę inne, bo jeśli miałbym powiedzieć co jest moim największym atutem przy wykończeniu to chyba to, że nie ma dla mnie większej różnicy czy kończę sytuację strzałem głową, prawą czy lewą nogą, bo we wszystkim czuję podobną pewność.
Jak ocenisz poprzedni sezon zarówno patrząc na samego siebie, ale też na wynik jaki osiągnął zespół?
– Myślę, że zarówno dla mnie i drużyny był to sezon jak sinusoida. Zaczęliśmy niemrawo. Ja sam leczyłem się po kontuzji z ostatniego meczu poprzedniego sezonu i nie byłem w pełni sił. Później złapaliśmy wiatr w żagiel i skończyliśmy rundę na drugim miejscu w tabeli. Początek rundy wiosennej to kilka wygranych meczów, później niestety znaleźliśmy się w dołku i było kilka meczy bez wygranej, a mi przytrafiła się absurdalna pierwsza w życiu czerwona kartka, za coś co sędzia usłyszał prawdopodobnie z trybun. Później znowu kilka wygranych w tym wielka niespodzianka z Niecieczą, podczas której notabene skręciłem staw skokowy i przez kilka kolejnych meczy grałem z bólem i nie byłem w pełni dysponowany. Jako drużyna złapaliśmy trochę zadyszkę i straciliśmy punkty z Bochnią, Okocimskim czy Maniowym ale na szczęście przyszedł wspomniany mecz z Białką od którego zaczęliśmy nie tylko wygrywać ale także grać w efektowny sposób. Duża tutaj zasługa trenera i sztabu szkoleniowego, że spokojnie podeszli do sytuacji i w mądry sposób wyciągnęli wnioski i wprowadzili kilka elementów , które wyzwoliły potencjał z tej drużyny.
Sezon 2022/2023 będzie już Twoim 4 sezonem w Wierchach. To znaczy, że dobrze czujesz się w Rabce?
– Zdecydowanie tak. Mam dobre relacje z trenerami oraz zawodnikami, tworzymy wszyscy naprawdę zgrany i dobry zespół zarówno na boisku jak i poza nim. Myślę, że sekretem Rabki są też osoby zarządzające z prezesem Darkiem na czele, którzy mądrością zarządzania, a przy tym ludzkim podejściem wielokrotnie dawali nam wielkie wsparcie.
Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z piłką i jak to wyglądało przez ostatnie lata…
– Zaczęła się w Wieczystej Kraków, gdzie zapisała mnie mama w wieku 6 lat. Później w wieku 10 lat przeszedłem do Wisły Kraków i tam grałem przez kolejne 8 lat. Następnie była serie wypożyczeń przez kluby 4 i 3 ligi takie jak Płomień, Olkusz aż do Górnika Wieliczka gdzie w wieku 20 lat zostałem wicekrólem strzelców 3 ligi i tam wpadłem w oko klubom z poziomu centralnego jak pierwszoligowy Kluczbork czy walcząca o awans drugoligowa Miedź Legnica. Niestety wtedy zaczęły trapić mnie kontuzję i brakło trochę mądrości i cierpliwości. Później swoją przygodę kontynuowałem na poziomie trzeciej ligi w takich klubach jak Przebój Wolbrom, Szreniawa Nowy Wiśnicz i postanowiłem trochę więcej zająć się studiowaniem i inwestowaniem w siebie w innych aspektach. Zszedłem poziom niżej gdzie mogłem łączyć to z graniem i ponownie trafiłem do Górnika Wieliczka, następnie przeprowadziłem się na Podhale i grałem w Białce, aż w końcu znalazłem się w Rabce, w której jestem do dziś.
Twoim zdaniem jaki był najlepszy moment twojej kariery?
– Pewnie kilka lat temu bym powiedział, że tam gdzie odnosiłem sukcesy poprzez kilka mistrzostw Krakowa, Małopolski, gra na poziomie centralnym, tytuły króla strzelców ale ogólnie uważam, że najlepszym moment to jest coś zupełnie innego niezwiązanego z osiągnięciami indywidualnymi czy drużynowymi. Uważam, że cała ta przygoda jaką jest sport, a dla mnie piłka nożna , wszystkie osoby które poznałem, z którymi dzieliłem szatnie, rywalizowałem, od których się uczyłem, te wszystkie mecze przy dużych i małych publicznościach, podróże, historie, anegdoty i cała gama uczuć jaką przeżyłem przed, podczas i po meczach to jest najlepsze co mnie spotkało w niej i dlatego warto było to robić od 26 lat.
32 lata to i mało i dużo jak na piłkarz – jak ty do tego podchodzisz?
– Moja żona pewnie się nie ucieszy czytając to ale uważam, że wciąż mało :). Czuję się bardzo dobrze fizycznie, dużo doświadczenia zdobyłem, omijają mnie poważne kontuzję, zapał ciągle jest ten sam i ciężko sobie wyobrazić życie bez piłki, chociaż zawód Trenera także mi dają ogromną satysfakcję i za kilka lat pewnie na tym skupię się głównie ale na razie chce się cieszyć tą chwilą.
Rozmawiał Maciej Zubek