Nie udała się inauguracja sezonu 2024/2025 naszym czwartoligowcom. Zarówno Lubań Maniowy jak i Watra Białka Tatrzańska rozpoczęły go bowiem od porażek przed własną publicznością.
Lubań Maniowy – Cracovia II Kraków 0:2 (0:0)
0:1 Doba 78, 0:2 Doba 89.
Lubań: Sikora – Bryja (75 Bałos), Potoniec, Jandura (65 Wajsak), Czajkowski, Pluta (75 Wiercioch), Drobnak, Budz, Zaika, Misiura (60 Kasperczyk), Chlipała.
Cracovia: Burek – Pestka (80 Hyła), Żołądź, Wójcik, Gut (67 Wierzbicki), Tabor (75 Doba), Strózik, Bzdyl, Piekarz, Lachowicz, Sutor.
Sędziował: Przemysław Stepek.
W pełni zasłużone zwycięstwo gości, którzy w przekroju całego spotkania byli zespołem lepszym, a przede wszystkim kreującym więcej sytuacji bramkowych.
Faktem jest jednak ze to gospodarze mogli otworzyć wynik tego spotkania w 14. minucie. Po błędzie bramkarza Pasów, który wypuścił piłkę z rąk, okazję miał Budz, ale chybił. Potem w krótkim odstępie czasu dwukrotnie Tabor i raz Gut szarżowali w polu karnym Lubania, ale bez powodzenia. W 30. minucie Burka postraszył z dystansu Potoniec. Tuż przed przerwą niepewna interwencja Sikory, stworzyła okazje dla Wójcika, który jednak miał trudną pozycję na oddanie precyzyjnego strzału i w efekcie przerzucił piłkę nad poprzeczką.
Pierwszy kwadrans drugiej połowy to pokaz „nieskuteczności” Tabora. Napastnik „Pasów” miał trzy wyborne okazje, ale w kluczowych momentach każdej z tych akcji zabrakło mu „zimnej krwi”. W 70. minucie po faulu Chlipały na Bzdylu, przyjezdni mieli rzut karny. Fatalnie pomylił się jednak Sutor.
Goście dopięli swego w 78. minucie, kiedy po kontrataku do bramki Lubania, w swoim pierwszym kontakcie z piłką trafił Doba. Ten sam gracz – 10 minut potem – przypieczętował wygraną swojego zespołu, finalizując dogranie z linii końcowej od Lachowicza.
– Zgodzę się że wygrana gości zasłużona, którzy szczególnie w drugiej połowie dominowali na boisku. Uważam, jednak że nie mamy powodu do wstydu. Nie byliśmy faworytem tego meczu, a tanio skóry nie sprzedaliśmy. Widać było w naszej grze duże zaangażowanie i walkę, i za to dziękuję chłopakom. Z takim podejściem jestem spokojny o ten sezon – ocenił trener Lubania Jacek Pietrzak.
Watra Białka Tatrzańska – MKS Kalwarianka 0:4 (0:1)
0:1 Kajpust 28, 0:2 Świątek 58, 0:3 Palonek 75, 0:4 Wątroba 79.
Watra: Kobal – Luca Schonke, Łukaszczyk (62 Bigos), Bocheńczak (83 Wojtanek), Ł. Młynarski, Stryczula, Kobylarczyk (65 Dudek), M. Młynarski (62 Gruszecki), Precious, Masłowski (83 Lutsenko), Porębski.
Kalwarianka: Dyrga – Korczyk, (80 Boroń) Kajpust, Świątek, Durda, Daniel (68 Boksiński), Madej (86 Banot), Apraicio, Palonek (86 Poskórbek), Wątroba, Waligóra.
Sędziował Mateusz Czuchra
Nieszczęście Watry rozpoczęło się od błędu Kobala, w 28. minucie po którym prowadzenie przyjezdnym dał Kajpust. Kolejne trzy gole przyjezdni dołożyli po przerwie, konkretnie między 58, a 79. minutą. Najpierw – po rzucie wolnym i odbitej piłce na 11 metr – w gąszczu nóg najlepiej odnalazł się Świętek, potem, koronkową akcję wykończył Palonek, a kropkę nad i postawił, po kontrataku, Wątroba.
– Ten mecz naświetlił nam jak ten sezon będzie wyglądał w sensie klasy przeciwnika, bo w moim odczuciu w tym sezonie nie będzie w tej lidze słabych drużyn i co tydzień czekać nas będzie trudna przeprawa. Budujące na pewno jest to jak wyglądaliśmy jako zespół w pierwszym kwadransie drugiej połowy, w którym przejęliśmy kontrolę, i mogliśmy, a nawet powinniśmy pokusić się o gole. Rozczarowaniem jest z kolei przeważająca ilość prostych, niewymuszonych indywidualnych błędów, które skutkowały stratą goli. To, zdecydowanie musimy wyeliminować w kolejnych meczach – podsumował trener Watry, Piotr Kapusta.