
Piłkarze Wierchów Rabka w 26 kolejce spotkań grupy wschodniej 4 ligi odnieśli sensacyjne zwycięstwo ogrywając w Niecieczy drużynę rezerw Bruk Betu. Dla gospodarzy była to nie tylko pierwsza w sezonie porażka, ale w ogóle pierwsza strata punktów!
Bruk Bet II Nieciecza – Wierchy Rabka 2:3 (1:3)
0:1 Pazurkiewicz 1, 1:1 Martuszewski 22, 1:2 Kęska 27,1:3 Majeran 36, 2:3 Jovanovic 49.
Wierchy: Zhuk – Witek, Jeziorski, Bartos, Misiura – Dudek, Czubin (60 Florek), Kęska (70 Wójcik), Majeran, Dara – Pazurkiewicz (87 Myrda).
Świetnie się ten mecz rozpoczął dla Wierchów, które już w 57 sekundzie (!) objęły prowadzenie. Z błędu gospodarzy przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy skorzystał Łukasz Pazurkiewicz, który z bocznego sektora boiska wbiegł w pole karne i oddał precyzyjny strzał w dalszy róg bramki. Co prawda w 22 minucie niecieczanie wyrównali, ale odpowiedź rabczan była błyskawiczna. Po kolejnym kontrataku i podaniu wstecznym Szymona Majerana do bramki miejscowych trafił Kacper Kęska. W 36 minucie przewaga Wierchów wzrosła do dwóch bramek, za sprawą Majerana i jego uderzenia z rzutu wolnego.
Druga połowa to napór niecieczan, którzy już w pierwszej ofensywnej akcji w tej części gry zdobyli gola kontaktowego. W 65 minucie gospodarze mieli świetną okazję by wyrównać na 3:3. Nie wykorzystali jednak rzutu karnego. Od 75 minuty rabczanom było nieco łatwiej, bo jeden z zawodników z Niecieczy zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
– Oczywiście wielkie gratulacje dla chłopaków, przede wszystkim za zaangażowanie jakie włożyli w to spotkanie. W końcówce już graliśmy na oparach, ale przetrwaliśmy napór gospodarzy i dokonaliśmy coś fantastycznego. Na pewno zaskoczyliśmy gospodarzy odważną grą od pierwszych minut. Dobrze broniliśmy, co ułatwiało nam wyprowadzanie kontrataków, którymi nękaliśmy gospodarzy. W przerwie wiedzieliśmy, że w drugiej połowie czekają nas trudne chwile. I tak było. Skutecznie jednak odpieraliśmy ataki. Oczywiście szczęście też było po naszej stronie. Mogliśmy też jednak ostudzić zapędy gospodarzy, bo mieliśmy dwie świetne okazje na zdobycie czwartego gola – ocenił trener Wierchów Sebastian Świerzbiński.