We środę rozegrano 9. kolejkę spotkań 4. ligi małopolskiej. Żadnej z naszych drużyn nie udało się zainkasować kompletu punktów. Lubań Maniowy w dosyć kontrowersyjnych okolicznościach zremisował wyjazdowe spotkanie z Hal Mont Bochnią z kolei Watra Białka Tatrzańska przegrała także wyjazdowe starcie w Andrychowie.
Beskid Andrychów – Watra Białka Tatrzańska 3:0 (1:0)
1:0 Szkitun 2, 2:0 Kołodziej 86, 3:0 Budka 90+2
Beskid: Hamulewicz – Sarnecki, Mizera, Iwanicki (86 Malarz), Kaczmarczyk, Koim (77 Budka), Szkitun, Kapera (89 Tylek), Kasiński (68 Matysek), Wróblewski (62 Kołodziej), Stańczyk
Watra: Kobal – Gruszecki, Sławecki (46 Luca), Styrczula, Bigos (46 Lutsenko), Kobylarczyk (46 Ł. Młynarczyk), Zębala, Płonka (81 Łukaszczyk), Masłowski (63 Kostrzewa), Porębski, Bocheńczak
Sędziował Paweł Opala. Żółte kartki: Iwanicki – Zębala, Styrczula. Czerwona: Zębala (39, za drugą żółtą)
Watra już w 2. minucie straciła gola, a od 39. minuty musiała radzić sobie w liczebnym osłabieniu po czerwonej kartce (w konsekwencji dwóch żółtych) dla Mateusza Zębali. Gospodarze dopiero w końcówce przypieczętowali wygraną dwoma golami.
– Na pewno nie możemy sobie pozwolić na takie wejście mecz. Kolejny raz absurdalne, indywidualne błędy kosztowały nas stratę gola już w 2. minucie. Żeby tego było mało to jeszcze nieodpowiedziane zachowanie Mateusza sprawiło że graliśmy w liczebnym osłabieniu. Wcale jednak nie byliśmy gorszym zespołem od gospodarzy i samy wynik 0:3 nie do końca oddaje przebieg tego meczu. Nie zmienia to faktu, że tak źle mentalnie podchodzić do meczów nie mamy prawa – ocenił trener Watry, Piotr Kapsuta.
BKS Hal Mont Bochnia – Lubań Maniowy 2:2(0:2)
0:1 Czajkowski 38, 0:2 Jan Chlipała 45 z karnego, 1:2 Andruszko 73, 2:2 Trojan 90+7
Lubań: Je.Chlipała (60 Sikora) – Ja.Chlipała, Firek, Bałos – Drobńak, Wajsak (60 Bryja), Firek, Czajkowski, Pluta (70 Kasperczyk) – Misiura (80 Budz), Plewa (84 Janeczek)
Po pierwszej połowie Lubań był w szampańskich nastrojach. W 38. minucie Drobnak z bocznego sektora posłał piłkę w pole karne gospodarzy a tam Czajkowski uprzedził obrońców i posłał piłkę głowa do bramki. W ostatniej akcji pierwszej odsłony po faulu na Plucie arbiter wskazał na rzut karny, który na drugiego gola dla maniowian zamienił Jan Chlipała. W drugiej połowie sprawy dla Lubania zaczęły się komplikować. W 55. minucie Firek – zdaniem arbitra – faulował na tyle brutalnie że zasłużył na czerwoną kartkę. Mimo liczebnego osłabienia Lubań radził sobie całkiem nieźle, ale w 73. minucie niezdecydowanie defensywy maniwoain wykorzystał Andruszko. Potem to Lubań miał dwie bardzo dobre bramkowe okazje, zmarnowane jednak kolejno przez Plewę i Budza. To się zemściło w 7 (!) doliczonej minucie gry, kiedy na 2:2 trafił Trojan.
– W innych okolicznościach punkt na boisku w Bochni byłby dla nas bardzo cenny. A taki przebieg meczu pozostawia olbrzymi niedosyt. Sporo było kontrowersji bo raz nie uważam, że nasz zawodnik zasłużył na czerwoną kartkę, dwa nie do końca zrozumiała jest dla nas liczba doliczonych minut, i trzy wydaje się że przy golu na 2:2 zawodnik gospodarzy był na spalonym. Nie będziemy jednak tego rozpamiętywać i tym się tłumaczyć. Powinniśmy przy wyniku 2:1 wykorzystać swoje szanse i zamknąć mecz – ocenił trener Lubania Jacek Pietrzak.