Mężczyzna podejrzany o brutalny atak na 14-letnią dziewczynkę w Rabce-Zdroju wyszedł na wolność po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 50 tys. zł. Sąd nie zdecydował się na jego tymczasowe aresztowanie, zamiast tego stosując tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze.
20-latek objęty został dozorem policyjnym i zobowiązany do stawiania się dwa razy w tygodniu w komisariacie w Rabce-Zdroju. Dodatkowo sąd nałożył na niego zakaz kontaktowania się w jakikolwiek sposób z pokrzywdzoną oraz dwójką innych świadków, a także zakaz opuszczania kraju.
Do zdarzenia doszło 12 lutego 2025 roku, gdy 14-letnia dziewczynka szła do szkoły leśną ścieżką w pobliżu miejskiego stadionu. Napastnik zaatakował ją, przewrócił i zaczął bić. Krzyki nastolatki usłyszała jej koleżanka oraz przechodząca nieopodal kobieta – ich reakcja spłoszyła agresora. Dziewczynka trafiła do szpitala z licznymi otarciami i zadrapaniami, jednak jej obrażenia nie zagrażały życiu.
Zatrzymanym okazał się 20-letni mieszkaniec Rabki-Zdroju, którego udało się zidentyfikować dzięki nagraniom z monitoringu oraz pomocy lokalnej społeczności. Podczas przeszukania jego mieszkania policja zabezpieczyła odzież, którą miał na sobie w chwili napaści.
Wedle pozyskanych przez nas informacji istnieje podejrzenie, że mężczyzna już wcześniej dopuścił się ataku na inną nieletnią, ale wówczas nie został zidentyfikowany. Teraz sprawa ma być na nowo rozpatrywana.
Postanowienie sądu o zwolnieniu podejrzanego za poręczenie majątkowe spotkało się z mieszanymi reakcjami. Mieszkańcy Rabki-Zdroju wyrażają obawy co do bezpieczeństwa dziewczynki oraz innych świadków. Z kolei obrońca podejrzanego argumentuje, że decyzja sądu jest uzasadniona, a jego klient nie przyznaje się do winy.
To jest totalny skandal