Na siódmej edycji gali walk na gołe pięści spektakularne zwycięstwa odnieśli Bartłomiej „Balboa” Domalik z Jarosz Fight Club Rabka Zdrój oraz Mariusz „Mario” Kruczek ze Spartakusa Team Zakopane.
Domalik w walce wieczoru Gromdy 7 w fantastycznym stylu pokonał w drugiej rundzie Dawida „Maximusa” Żółtaszka.
Domalik tym samym potwierdził miano faworyta w walce z 16 lat starszym, ale też o kilkanaście kilogramów cięższym i kilkanaście centymetrów wyższym rywalem.
Od samego początku Domalik – którego atutem była szybkość i dynamika – narzucił swój styl Żółtaszkowi, który co prawda zdołał z wielkim trudem przetrwać pierwszą rundę, ale już w 22 sekundzie drugiej – po kolejnej serii piekielnie silnych ciosów Domalika – padł na deski czym zmusił swój narożnik do poddania.
– Wiedziełam, że Bartek jest szybk i silny, ale nie że aż tak. Zaskoczył mnie. Myślę że ciekawa przyszłośc przed tym chłopakiem – krótko skwitował swoją porażkę Żółtaszek.
– Kolejny raz byłem świetnie przygotowany przez mojego trenera. Dziękuję Łukaszowi Jaroszowi za plan taktyczny, który sprawdził się w stu procentach. Zrobiłem wszystko to co sobie zaplanowaliśmy. Mieliśmy zacząć od dołów, potem przejść na górę, konsekwentnie rozbijać Dawida. Co dalej? Nie wiem. Nigdy nie wybieram sobie przeciwników. Wiem jedno: z kim bym nie walczył, pozostanę niepokonany – podsumował Domalik.
Zwycięstwo nad Żółtaszkiem oprócz nagrody w wysokości 100 tys. złotych dało Domalikowi przepustkę do półfinału zmagań o historyczny pas mistrza walk na gołe pięści federacji GROMDA.
W finale turnieju GROMDY 7 niespodziewanie zawalczył Mariusz „Mario” Kruczek, który jako rezerwowy, wskoczył w miejsce kontuzjowanego Piotra „Łapę” Łapucia. Charakterny zakopiańczyk sprawił ogromną sensację, pokonując przez TKO w 46 sekundzie drugiej rundy wielkiego faworyta Daniela „Huntera” Więcławskiego.
– Przede wszystkim chciałem podziękować Hunterowi i jego kibicom. Daniel jest naprawdę rewelacyjnym zawodnikiem. Przyjaźnimy się i powiem szczerzę, że myślałem żeby zrezygnować. Hunter przyszedł jednak do mnie do szatni i powiedział: Mario to jest sport, wychodzimy i się napie… Jestem przykładem, że marzenia się spełniają. Dziękuję swoim trenerom. Dziękuję mojej rodzinie, przyjaciołom i sponsorom. A tą walkę, to zwycięstwo dedykuję mojemu przyjacielowi Michałowi Niklinskiemu i jego tacie, za którego z całych sił trzymam kciuki – powiedział tuż po swoim zwycięstwie Kruczek.