NOWY TARG POGODA
ZAKOPANE POGODA
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors

„Solidarność” w pieśni – dwa porywające koncerty. Warto walczyć, warto wierzyć…

Dnia: wtorek 14 grudnia 2021, Autor: Anna Szopińska

NOWY TARG. Szkoda, że liczniejsza publiczność nie usłyszała tego, co na 40. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego i nasi młodzi rodzimi artyści i zaproszona do nowego Targu na obchody Lubelska Federacja bardów. Pieśń wskrzesiła tamten czas, odżyła pamięć zrywu, który zmienił oblicze Europy, może i świata.

Góralska muzyka i mocne głosy dziewczyn z „Młodego Podhala” zabrzmiały w pełnym energii wykonaniu kultowej pieśni podhalańskiej „Solidarności”, z tekstem Stanisława Kaleciaka „Choćbyś Wojtuś sto dekretów wyrychtował…”. Ale było też bardziej pobożnie i wzniośle – gdy reprezentacyjny zespół „Podhalanki” wykonał pieśni „Ojczyzno ma…” i „Ksiynze Popiełusko, idzies wprost do Boga”. Ci młodzi nie tylko śpiewali – oni przeżywali każdą śpiewaną frazę. Powietrze aż drgało od emocji.

Studio Piosenki SEPTYMA uświetnia swoimi koncertami niejedną patriotyczną uroczystość. Jednak za to, że pani Dorocie Kret w trudnym grudniowym czasie udało się ściągnąć tak szeroki skład mniejszych i większych wykonawców – duże uznanie. A już dobór repertuaru i przygotowanie wokalistów zasługują na szczery podziw.

– To profesjonaliści, z którymi znakomicie się współpracuje – komplementował śpiewaków prowadzący koncert radiowiec, Mariusz Kuś.

Koncert SEPTYMY otwarły kultowe „Mury”, czyli dzieło Jacka Kaczmarskiego inspirowane muzyką katalońskiego barda. Swoim głosem wzmocniła efekt kształcąca się już wokalnie Martyna Plewa. „Nielegalne kwiaty” Jana Pietrzaka w jej wykonaniu zrobiły duże wrażenie na słuchaczach z kręgu „Solidarności”. Tak samo, jak kolejne znakomite wykonania młodych wokalistów: piosenki Krystyny Prońko „Za czym kolejka ta stoi…” do słów Ernesta Brylla, „Ojczyzny” z tekstem Marka Grechuty, pieśni Edyty Geppert „Nie, nie żałuję…” pisanej przez Agnieszkę Osiecką, „Nadziei” Pietrzaka czy słynnego „Tanga na głos i orkiestrę” Maryli Rodowicz.

To była wysoka repertuarowa półka i naprawdę duże wyzwanie dla śpiewającej młodzieży. A poradziła ona sobie z nim perfekcyjnie. Takich utworów i takich wykonań nie powstydziłaby się i warszawska Kongresowa. Duże brawa dla wykonawców, wielkie dzięki dla pani Doroty za Koncert Pamięci Prześladowanych w okresie stanu wojennego „Żeby Polska była Polską”!

Zamiejscowym gościem artystycznej części upamiętnienia stała się natomiast grupa zasłużenie legendarna, czyli Lubelska Federacja Bardów – „formacja z krainy łagodności”, jak sama siebie nazywa. I z miejsca, któremu można przypisać prekursorstwo Unii Europejskiej. Unia Lubelska już ponad cztery wieki temu dała bowiem przykład realnego sojuszu Korony i Litwy.

Lider grupy – Jan Kondrak, to nie tylko autor znakomitych poetyckich tekstów, kompozytor, wokalista z charakterystycznym tembrem głosu, gitarzysta, ale także świadek, uczestnik, dokumentalista i piewca „tamtych wypadków”.

Towarzyszyli mu nieco młodsi muzycy z doktorskimi tytułami w tej sztuce, również komponujący, śpiewający, autorzy aranży: Piotr Selim (instrumenty klawiszowe) i Marek Andrzejewski (gitara akustyczna). A męskiemu tercetowi uroku dodawała „dziewczyna ze skrzypcami” – Katarzyna Kowanek, która dała też próbkę swoich możliwości wokalnych.

Ten skład również zaczął wykonaniem „Murów” – we własnej aranżacji. Piotr Selim oddał hołd Kaczmarskiemu, śpiewając proroczą pieśń „Budujcie arkę przed potopem!”. A kombatant Jan Kondrak – jedyny uwięziony w stanie wojennym bard – mógł się pochwalić stworzoną przez siebie pierwszą pieśnią stanu wojennego. Nie mogło przy takiej okazji braknąć i utworów Boba Dylana.

Dzięki lubelskim Bardom – którzy, przypominając lipiec 1980 w swoim mieście, chwalą się też prekursorstwem gdańskiego sierpnia – każdy, kto wytrwał na obchodach do wieczorowej pory, usłyszał dużo dobrej poezji i urzekającej, melodyjnej muzyki. To wszystko przeplecione było wspomnieniami i refleksją – o tym, co nam zostało z tamtych dni i jak szybko w kraju nad Wisłą wiele rzeczy „popada w próżnię”.

Koncert Bardów przedłużyły gorące bisy na stojąco. Goście musieli „wytrząsnąć z rękawa” jeszcze trzy piosenki. Bo też potrafili poruszyć czułe struny duszy każdego, kto słuchał. A żegnali się z rozczulona publiką znowuż Kaczmarskim:

A ty siej, a nuż coś wyrośnie,

A ty to, co wyrośnie, zbieraj,

A ty czcij, co żyje radośnie,

A ty szanuj to, co umiera.

I pamiętaj, że dana Ci pamięć:

Nie kłam sobie – a nikt ci nie skłamie…

Fot. Anna Szopińska

No Comment.

Partnerzy