6 krotny Mistrz Polski w barwach Podhala. “Mały wzrostem, wielki sercem”. Poza krótkim epizodem na koniec kariery, zawsze wierny barwom „Szarotek”. To kolejny bohater naszego cyklu rozmów na 90 lecie klubu.
Mój pierwszy mecz, który widziałem na żywo…
– Dokładnie nie pamiętam który to był rok. Wiem na pewno, że to był mecz pomiędzy Podhalem, a Zagłębiem Sosnowiec i wszyscy skandowali na trybunach Olszewski Olszewski (śmiech). Bardzo nerwowy to był mecz…
Mecz, który zapamiętam do końca życia…
-Wszystkie mecze z Unia Oświęcim w latach 90-tych były dla mnie wyjątkowe. Pełne emocji i dramaturgii. Dla mnie to takie EL Clasico Polskiej Hokej Ligi.
Gol który sprawił Ci najwięcej satysfakcji…
– Każdy, który przyczynił się do zwycięstwa mojej drużyny. Zawsze ponad swoje osiągnięcia stawiałem sukcesy drużyny.
Sukces, który najbardziej doceniam…
– Każdy tytuł mistrza Polski zdobyty z Podhalem. Byliśmy kolektywem na lodzie i poza lodem. To bardzo istotne w sporcie zespołowym. Bez dobrej relacji między zawodnikami, trudno myśleć o sukcesach.
Idol z czasów dzieciństwa…
– Adam Wronka. Imponowała mi jego postawa na lodzie: jazda na łyżwach, wrodzona szybkość. Nie przez przypadek grałem z numerem 11 na koszulce.
Najlepszy obcokrajowiec w historii Podhala…
– Sasza Aleksiejew: dobre warunki fizyczne, bardzo dobry przegląd na lodzie, oraz świetna jazda na łyżwach.
Z kim najlepiej grało Ci się w formacji?
– Bez chwili zastanowienia wskażę na Zbyszka Podlipniego. Rozumieliśmy się bez słowa. Trzeba jednak pamiętać, że skrzydłowi by nie istnieli gdyby nie mieli obok siebie świetnych środkowych. A my takich mieliśmy. Wymienię w tym miejscu Jacka Kubowicza, Marka Koszowskiego czy Mirka Tomasika. A jeżeli chodzi o obrońców, to stawiam na Tadzia Puławskiego i Jacka Zamojskiego.
Najlepszy zawodnik w historii Podhala….
– Było wielu świetnych zawodników. Z tych, których ja spotkałem na swojej drodze to na pewno Janusz Hajnos, który miał niesamowity ciąg na bramkę. Świetny był Piotrek Podlipni, który super sprawdzał się w roli kapitana. Potrafił nas motywować i wspierać jak mało kto.
Najlepszy trener w historii Podhala…
– Tadeusz Kramarz. Miałem tę przyjemność i szczęście, że zaczynałem przy nim swoją historię z hokejem. Wymienię też Jana Kudasika, który ukształtował mojego syna Alana jako hokeistę. Miał niesamowity dar do pracy z dzieciakami.
Trener któremu najwięcej zawdzięczam…
– Ewald Grabowski, który wprowadził mnie do hokeja seniorskiego. Doceniam jednak każdego trenera, z którym miałem styczność w grupach młodzieżowych.
Największy żartowniś w drużynie…
– Wszyscy dawali „ognia”, ale dla mnie numer jeden to Martin Voznik. Nie było dnia, żeby czegoś śmiesznego nie wymyślił.
Przesąd który obowiązywał w szatni..
– Nie będę oryginalny: kobieta nie miała prawa przekroczyć progu szatni.