Piłkarze NKP Podhala Nowy Targ w sobotę rozegrają pierwsze w rundzie wiosennej spotkanie na własnym stadionie. Zmierzą się z Koroną Rzeszów.
Podopiecznym Szymona Grabowskiego w spotkaniu, które rozpocznie się o godzinie 15, przyświeca jeden cel: zwycięstwo i to najlepiej w stylu, który na zawsze pozwoli zapomnieć o zeszłotygodniowej wpadce w Tarnowie.
– Zawiedliśmy nie tylko kibiców, ale też samych siebie. Taka gra nam po prostu nie przystoi. Jesteśmy po szczegółowej analizie tego spotkania, po indywidualnych rozmowach z zawodnikami, z których da się wyczuć, że jest w nich sportowa złość i chęć zmazania tej plamy jak najszybciej. Zresztą widać był to już na pierwszym treningu w tym tygodniu. Teraz tę sportową złość trzeba przełożyć na boisko. Wiemy jak ważne jest to spotkanie dla układu tabeli.
Mimo falstartu w Tarnowie Podhale w starciu z Koroną jest zdecydowanym faworytem. Rzeszowianie – prowadzeni od grudnia przez Daniela Bartkowskiego – przed tygodniem zremisowali 2:2 z Podlasiem Biała Podlaska, a na zwycięstwo w lidze czekają od 16 października. Trener Grabowski przestrzega jednak przed lekceważeniem tego zespołu, przywołując mecz z jesieni zakończony remisem 2:2.
– To było bardzo dobre spotkanie Korony, jeśli chodzi o cechy wolicjonalne i spodziewam się, że teraz będzie podobnie. Część z tych zawodników znam osobiście i wiem, że na pewno zostawią zdrowie na boisku i będą chcieli nam „utrzeć nosa”. Ja mam nadzieję, że odpowiemy tym samym, a umiejętnościami piłkarskimi przechylimy szalę zwycięstwa – zaznacza opiekun Podhala.
Jeżeli o chodzi o sprawy kadrowe to problemów szkoleniowcowi Podhala nie brakuje. Na dobrych parę tygodni wypadł Paskal Zgierski, który na jednym z ostatnich treningów przed wyjazdem do Tarnowa nabawił się poważnej kontuzji stawu skokowego. W meczu z Unią brakowało też Adriana Rakowskiego i Przemysława Lecha. Obaj co prawda wznowili treningi, ale ich dyspozycja wciąż jest pod znakiem zapytania. Kilku innych zawodników w tygodniu zmagała się z mniej lub bardziej poważnymi urazami.