
Od wielu lat miesiąc maj w nowotarskim hokeju jest okresem nerwowego wyczekiwania na kluczowe decyzje dotyczące budowy zespołu na kolejny sezon. Nie inaczej jest i tym razem.
Nikt nie chce powtórki z zeszłego sezonu, który „szarotki” zakończyły część zasadniczą na ostatnim miejscu w tabeli i po raz pierwszy od wielu lat, zabrakło ich w fazie play-off.
Było to jednak po części wkalkulowane bo priorytetem miała być – właśnie kosztem wyników sportowych – redukcja zadłużenia, o czym hucznie mówiono – równo rok temu – na konferencji prasowej.
Cel ten do końca nie został jednak osiągnięty, na co wpływ – wedle opinii władz klubu – miała głównie niska frekwencja na trybunach i tym samym niesatysfakcjonujący przychód ze sprzedaży biletów.
W nowym sezonie – w którym Podhale będzie obchodziło jubileusz 90 lecia – władze chciałby aby budżet wynosił około 3 milionów złotych, a celem ma być walka o pierwszą „czwórkę”.
Z Podhalem zostaje firma Tauron. Na dobrej drodze wydają się być rozmowy z dwiema dużymi firmami: jedną lokalną, drugą ogólnopolską. Wsparcie na wyższym poziomie obiecał także burmistrz miasta, choć kwota 1 200 000 zł o jaką wnioskowały władze klubu wydaje się nierealna.
Ze sponsoringu „szarotek” za to wycofała się firma Bygg Allt, a jej właściciel Krzysztof Koza zrezygnował z członkostwa w zarządzie Spółki KH Podhale.
Wciąż nie wiadomo czy w nowym sezonie trenerem „Szarotek” będzie Białorusin Andriej Gusow. Co prawda ma on ważną umowę, wyraził też chęć dalszej pracy z zespołem, ale z wiadomych względów większość związków i klubów sportowych w Polsce, a także firm inwestujących w polski sport nie życzy sobie ludzi tej narodowości w klubach. Jedyną szansą byłoby przyznanie Gusowowi polskiego obywatelstwa, ale i ta sprawa stanęła w martwym punkcie.
Na wypadek gdyby nie udało się rozwiązać problemu z trenerem Gusowem, władze klubu opracowują już wariant rezerwowy i rozważają jego następcę.
Brany pod uwagę był m.in. Marek Ziętara, ale odmówił. Na 99 procent potencjalnym następcą trenera Gusowa będzie więc trener zagraniczny.
Jednym z kandydatów jest… Philip Barski, Kanadyjczyk który pracował w Nowym Targu już w sezonie 2019/2020. Nie zostawił jednak dobrego wrażenia po sobie głównie z racji sprowadzania na potęgę obcokrajowców, kosztem rodzimych graczy. Tym razem jednak miało by być w tej kwestii zupełnie inaczej. Sam szkoleniowiec wyraził wstępne zainteresowanie powrotem.
Także i teraz zespół ma bowiem opierać się na wychowankach. Poza Filipem Wielkiewiczem i Maciejem Sulką wszyscy Ci którzy grali w zeszłym sezonie mają ważne kontrakty.
Jak co roku wraca temat powrotu kolejnych wychowanków rozsianych po innych klubach. Prowadzone są – w mniejszym lub większym stopniu zaawansowania – rozmowy m.in. z Patrykiem Wajdą, Mateuszem Michalskim (w zeszłym sezonie grali w GKS Katowice), Sebastianem Brynkusem, Łukaszem Kamińskim (Comarch Cracovia) i Kacprem Maciasiem (HC Poruba u20).
Władze klubu chciałby aby liczba obcokrajowców wynosiła maksymalnie 7.
Wszystko też wskazuje na to że w Nowym Targu sezon 2022/2023 rozpocznie się z małym opóźnieniem.
Powodem jest zaplanowana na wrzesień wymiana band w Miejskiej Hali Lodowej i pierwszych kilka, albo kilkanaście spotkań „szarotki” będą rozgrywały na wyjazdach.
Na 26 listopada zaplanowana jest wielka gala 90 lecia klubu, która odbędzie się w Miejskim Centrum Kultury.
Barski w Podhalu zartujecie. Za niego i zlych decyzji zarzadu dobrze i wazni zawodnicy zakonczyli z hokejem a wy tego….. Wtedy kibice niektorzy sie moge odwrucic. Tak sie nie robi.