NOWY TARG. Mieszkańcy rejonu Kowańca – Oleksówek chcą znać pomysł na rozwiązanie problemów komunikacyjnych, które na tym terenie mogą się zintensyfikować już za cztery miesiące i wystąpią nieuchronnie. Przewidywana niedrożność wskazują jako zagrożenie bezpieczeństwa.
Dla jednych perspektywa otwarcia Bramy w Gorce oznacza lepszą koniunkturę, bo możliwość rozwinięcia różnorakich usług turystycznych, ale i łatwe do przewidzenia uciążliwości. Część natomiast deklaruje zamiar złożenia do władz miasta petycji w sprawie ograniczenia ruchu.
– Brama w Gorce ma być uruchomiona już na wiosnę, natomiast nikt z nami nie rozmawiał o natężeniu ruchu, które się wtedy pojawi – niepokoi się Krzysztof Boroń, mieszkaniec rejonu Oleksówek. – Ile samochodów tędy pojedzie, ile autokarów? Gdzie one będą wtedy parkowały? Słyszałem o sześciu tysiącach osób na dobę, które maja dotrzeć do tej Bramy w Gorce. Czym one przyjadą, ile to będzie tysięcy samochodów? To są pytania, na które może spółka powinna odpowiedzieć, czy może ktoś z miasta.
Trudna granica
Problem w tym, że granica, która w tym rejonie przebiega między miastem a gminą Nowy Targ, jest dość skomplikowana, na pewnej długości także sporna. Tereny komunikacyjnie powiązane z miastem należą do gminy. Drogę na Oleksówki np. odśnieża gmina. Na jej obszarze stoi też goprówka.
– Cały ruch, który pójdzie tutaj, na te parkingi, będzie się odbywał po terenie miasta, Kowańcem – przewiduje Krzysztof Boroń. – Cały Kowaniec będzie zablokowany, całe Oleksówki będą zablokowane. Może by ktoś z miasta zajął się tym tematem…
Tymczasem rosną prywatne „parkingi”
Na koncepcję komunikacyjnych rozwiązań nie czekają natomiast właściciele działek przy drodze. Powbijane paliki, przeciągnięte taśmy, splantowane i przygotowane pod miejsca postojowe tereny – to widoki w tej chwili bardzo charakterystyczne dla tego rejonu. Przy tych wyrównanych i wyżwirowanych kawałkach gruntu pojawiają się tablice z napisem „parking płatny”. Mimo, że te prywatne inicjatywy nie spełniają żadnych warunków stawianych parkingowym placom.
– Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytania o przewidywane ilości pojazdów – mówi Wiesław Bartoszek, mieszkaniec Oleksówek. – Powstają parkingi, które nie wiadomo, czy są w stanie przyjąć taką ilość samochodów. Podejrzewamy parkowanie wzdłuż drogi, przy której mieszkamy. To jest ul. Oleksówki – już teraz praktycznie nieprzejezdna, gdy obywają się jakieś imprezy sportowe: na odcinku do goprówki i nawet w górę, do składu drzewa. Nikt nam nie odpowiada, czy będą zakazy parkowania przy tej drodze, żeby była zachowana drożność w razie jakiegoś pożaru czy wypadku.
Toalety – w lesie
Pomysłu na komunikację w tym rejonie oraz o zapewnienie infrastruktury sanitarnej przy już w tej chwili coraz bardziej uczęszczanym trakcie mieszkańcy oczekują od miasta, gminy i inwestorów Bramy w Gorce. Tym bardziej, że już teraz, przy okazji masowych imprez sportowych, ludzie szukają krzaczków na posesjach przy drodze.
Mieszkańcy zwracają też uwagę, jaki wpływ mają splantowane, przygotowane powierzchnie na stan drogi przy roztopach i większych opadach.
– Wtedy drogą idzie już potok, co jest niebezpieczne ze względu na poruszających się tutaj turystów pieszych i rowerowych – przypomina Wiesław Bartoszek. – Zimą wody ściekające z powstającego parkingu powodują oblodzenie. Wypadałoby to w jakiś sposób też uregulować – dla bezpieczeństwa, pieszych, samochodów i rowerzystów.
Doświadczenia mokrych dni są takie, że często przejeżdżające samochody ochlapują turystów jednośladowych i pieszych.
Większemu ruchowi mógłby w pewnej mierze zapobiec miejski parking zaporowy przez Długą Polaną, wyposażony już w przystanek MZK i siłownię pod chmurką, niestety…
– Ogranicza tam pojemność parę drzew, ograniczają słupy. Tam parkują turyści – też powinno być zapewnienie warunków sanitarnych, bo na razie korzystają z obrębu lasu, a to w dzisiejszych czasach aż wstyd – zwraca uwagę nowotarżanin. – Poza tym tam parkuje 100 aut. Jeżeli ma przyjechać 500 – trudno sobie to wyobrazić. Może trzeba by coś zaplanować, zaprojektować, inaczej rozwiązać tę sytuację.
Brama będzie, dojścia nie ma
A sytuacja jest taka, że wytyczonego dojścia do budowanej drogi ku Bramie w Gorce od strony Nowego Targu na razie nie ma. Tymczasem napór turystów z tego kierunku, gdzie dojazd powstającej atrakcji jest łatwiejszy i dojście znacznie krótsze – może o sobie dać znać już wiosną.
– My nie jesteśmy tu przeciwni takim inicjatywom, ale zanim cokolwiek powstanie, chcielibyśmy już na ten temat coś wiedzieć – zaznaczają interweniujący mieszkańcy. – Niestety, to jest objęte jakąś tajemnicą i aż wstyd, że my na ten temat nic nie wiemy.
Wielka to tajemnica…
– Jeżeli to będzie kilka tysięcy ludzi, to może warto byłoby, czy część ruchu puścić tędy, część przez Waksmund – sugeruje Krzysztof Boroń. – Niech ktoś rozmawia z nami na ten temat. Mamy radnych z Kowańca, są panowie z Zarządu Bramy w Gorce – nikt z nikim nie rozmawia. Nie słyszę o organizacji ruchu, o ilości osób, które tędy mają przechodzić. Nie słyszę o toaletach, które tutaj powinny być, bo ci ludzie przecież muszą gdzieś swoje potrzeby załatwiać. To wszystko jest owiane jakąś tajemnicą. Mówi się tylko: „Brama w Gorce”, „dojadą”, przyszłość leży w turystyce”, a na razie jest jedna wielka tajemnica i nic poza tym.
Radny z Kowańca: można uniknąć konfliktów i nieporozumień
– Doszliśmy do momentu, kiedy w Nowym Targu pojawi się turystyka przez duże „T” – przyznaje zaangażowany w temat Artur Kret, radny miejski z Kowańca. – To sprawi, że ilość przybywających tutaj gości będzie wysoka – mam taką nadzieję. Jest to duża szansa dla Nowego Targu, dla mieszkańców – nie tylko Kowańca, ale i całego miasta. Dlatego kibicuje temu z całego serca. Nie do końca rozumiem, dlaczego tak długo jest przewlekany etap rozmów o tym, jak rozwiązywać sytuacje, do których dojdzie niewątpliwie, ponieważ zawsze przy takim natężeniu ruchu pojawiają się różnego rodzaju problemy – możliwe do przewidzenia. Jak już wspominałem niejednokrotnie na komisji – natężenie ruchu może spowodować paraliż w niektórych częściach i doprowadzić do tego, że ta turystyka może być odrzucana przez część ludzi niechętnie na nią patrzących, bo utrudni im życie. Nie powinno czegoś takiego być. Mamy dzisiaj czas, mamy możliwości, żeby usiąść do rozmowy – nie tylko w Urzędzie miasta, jako urzędnicy, ale także z mieszkańcami, żeby rozwiać ich pojawiające się wątpliwości. Nie słychać też o toaletach przy tej trasie, a tego nie da się uniknąć. Powinny już być jakiś plany, jakieś rozmowy na ten temat. No, niepokoi kilka rzeczy, które są do wyjaśnienia. Uważam, że powinno się odbyć spotkanie, powinno być bardziej przejrzyście czy zrozumiale dla nas to prowadzone, abyśmy mogli sobie pewne rzeczy planować i jakoś perspektywicznie działać. O to tutaj chodzi – żeby wszystkim żyło się lepiej, a nie żeby jedna strona nie wiedziała, co robi druga, a potem dochodziło do niepotrzebnych konfliktów i nieporozumień.
Fot. Anna Szopińska