Reklama
NOWY TARG POGODA
ZAKOPANE POGODA
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Reklama

Łukasz Brzeski: Zrobiliśmy kawał dobrej roboty.

Dnia: czwartek 18 sierpnia 2022, Autor: Maciej Zubek

Zawodnik NKSW Hoły Team z nami pierwszymi dzieli się wrażeniami po swojej kontrowersyjnej przegranej z Martinem Budayem ze Słowacji, na gali UFC w San Diego.

Emocje jeszcze w Tobie buzują czy już ich raczej nie ma?

– Już jest ok. Zawsze staram się nie rozpamiętywać swoich walk, bez względu na to czy zszedłem z ringu w roli pokonanego czy zwycięzcy. Oczywiście gdzieś te negatywne emocje po werdykcie sędziowskim we mnie siedziały, ale tylko przez parę pierwszych godzin. Potem to wewnętrzne przekonanie, że to była naprawdę dobra walka w moim wykonaniu, że pokazałem się z dobrej strony, wzięły górę i wyparły te negatywne odczucia.

Łatwiej było pogodzić się z porażką, patrząc jak świat zareagował na werdykt sędziowski ?

– Na pewno. Te wszystkie opinie kibiców, ale też znawców MMA, tylko umacniają mnie przekonaniu, że razem z trenerami wykonaliśmy naprawdę kawał dobrej roboty. Na pewne rzeczy po prostu nie mamy wpływu. Z tego miejsca dziękuje wszystkim za mega pozytywne komentarze pod moim adresem.

Ty zaraz po walce byłeś pewny zwycięstwa?

– Tak. Do tego stopnia, że w 3 rundzie nie zaryzykowałem próby obalenia Martina, co było planem awaryjnym, gdyby walka nie układała się po mojej myśli. Wydawało mi się, że pewnie wygrałem pierwsze dwie rundy, więc ryzyko było zbędne. Okazało się, że sędziowie byli innego zdania.

Wydawać się mogło, że walka toczyła się dokładnie według Twojego planu…

– Tak było. Od samego początku to ja narzuciłem rywalowi swój styl walki. Skrupulatnie realizowałem minuta po minucie swój plan, który nie był zbyt skomplikowany. Wiedziałem, że nie mogę dawać się mu zamykać pod siatką, że nie mogę stać w miejscu, tylko muszę cały czas wywierać presję.

Podpiszesz się pod opinią, że boksersko była to Twoja najlepsza walka ze wszystkich?

– Wydaje mi się, że w ogóle moja dyspozycja w tej walce była na najwyższym poziomie. Świetnie się czułem.

A jak z kondycją? Były momenty kiedy wydawało się , że brakuje Ci tchu..

– Było ok. Ja już tak mam, że po 2-3 minutach wchodzę na najwyższe obroty i zaczynam łapać powietrze, co nie znaczy że brakuje mi sił. Moja mimika twarzy powoduje, że patrząc z boku można mieć takie odczucia. Nie ukrywam, że to mój duży problem, bo w jakimś stopniu wpływa to na ocenę sędziów. Często bywa tak, że czuję się dużo lepiej, niż pokazuje to moja twarz. Mogę zapewnić, że po zakończeniu trzeciej rundy walki z Budayem, miałem jeszcze sporo w „baku”.

Największym zagrożeniem ze strony Budaya były potężne low kicki..

– Rzeczywiście, solidnie okopał mi nogę. W swojej prostocie bardzo umiejętnie je wyprowadzał, ale poniekąd mu na to pozwoliłem,. To też była część taktyki. Mogłem być statycznym i przyjmować te low kicki, że tak powiem bezboleśnie, ale wtedy Martin miał by okazję na klincz, czego ja za wszelką cenę chciałem uniknąć. Dlatego przyjmowałem te low kicki na wstecznym, licząc się z ich dużo większą siłą. Ani w jednym momencie nie czułem jednak zagrożenia, że może mi wyłączyć nogę. Szczerze powiem, że spodziewałem się że będzie dużo silniejszy.

Co dalej? Kiedy następna walka?

– Na pewno nie w najbliższym czasie. Mam w planach mały zabieg na oczy, by zredukować wadę. Myślę, że jak już, to najwcześniej mogę być gotowy na kolejną walkę pod koniec roku, bądź na początku przyszłego roku. To są tylko jednak moje spekulacje. Wszystko jest w rękach włodarzy UFC.

Rewanż z Budayem. Co ty na to?

– Jak najbardziej.

Otoczka gali UFC zrobiła na Tobie wrażenie?

– Oj tak! Wszytko tam jest zapięte na ostatni guzik. Można powiedzieć, że zawodnik tam jest jak dziecko prowadzone za rękę. O nic nie musisz się martwić. Możesz skupić się tylko na walce. Cały stres związany z organizacją walki oni ściągają na siebie.

Rozmawiał Maciej Zubek

No Comment.

Reklama

Partnerzy