Reklama
NOWY TARG POGODA
ZAKOPANE POGODA
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Reklama

O dwóch takich, którym zamarzyło się by w Zakopanem wychować następców Lewandowskiego, Glika czy Szczęsnego.

Dnia: niedziela 12 czerwca 2022, Autor: Maciej Zubek

Adam Gubała i Maciej Wadasdwójka szkoleniowców młodego pokolenia, sprawia że młodzi piłkarze z Zakopanego z powodzeniem rywalizują nie tylko na arenie ogólnopolskiej, ale też międzynarodowej.

Tylko w tym roku ich podopieczni wygrali m.in. wojewódzkie eliminacje do Pucharu Tymbarku, z sukcesami uczestniczyli w turniejach „Api Cup”,, ”Steel Cup”, „Ekstraliga Talentów“, “Turniej Smoka” czy międzynarodowym turnieju w Dortmundzie.

Co stoi nie tylko za sukcesami waszych podopiecznych, ale też za ich systematycznym rozwojem ?

AG: Przede wszystkim plan i pomysł na piłkę, który konsekwentnie od 5 lat wdrażamy w życie w naszym klubie. Jest on zaczerpnięty od trenera Stanisława Kwiatkowskiego, który wówczas pracował w Akademii Zagłębia Lubin, a teraz prowadzi swoją szkółkę.

MW: Istotne jest to, że tą systematyczność i konsekwencję, o której mówi Adam, wpoić chłopakom od samego początku. Nieważne czy gramy przeciwko dużym klubom, czy przeciwko małym, nasza plan na grę zawsze jest taki sam i jego realizacji wymagamy od chłopaków. Pamiętajmy też, że KSZ to nie tylko Gubała i Wadas, ale też, a może przede wszystkim trener Wiktor Pawlica.

AG: Dokładnie. Trzeba docenić rolę trenera Pawlicy, bo w dużej mierze to dzięki niemu jesteśmy z Maćkiem w tym klubie.

Selekcja zawodników odgrywa istotną rolę?

AG: Ciężko mówić o selekcji gdy mamy w rocznik po 10-15 zawodników. Dla porównania w największych Akademiach na nabór zgłaszają się setki zawodników, z których trenerzy wybierają 14 ich zdaniem najlepszych. My o tym możemy tylko pomarzyć.

MW: Dlatego nie wybrzydzamy. Z każdego chłopaka, który przychodzi na trening staramy się wycisnąć maksa. Dla nas priorytetem jest szkolenie indywidualne. Zdajemy sobie sprawę, że jako klub pewnego poziomu nie przeskoczymy. Nigdy nie wprowadzimy drużyny do ekstraklasy czy na szczebel ogólnopolski. Naszym zadaniem jest z rozwój zawodnika jako jednostki, po to by przygotować go pod ewentualną grę w przyszłości w większym klubie.

Chciałbym zapytać o intensywność grania, bo środowisko w tym temacie jest podzielone. Są tacy, którzy twierdzą że w wieku 8,9 czy 10 lat dziecko powinno grac jak najwięcej. Inni z kolei uważają, że zbyt częste granie nie jest dobre…

MW: My raczej wychodzimy z tego pierwszego założenia. W sezonie praktycznie każdy weekend mamy zajęty. Albo gramy ligę, albo jeździmy po turniejach.

AG: Ważne jest by dopasować turnieju do poziomu jaki prezentuje dany zespół. To jest istotne by uczestnictwo w turnieju niosło za sobą korzyści szkoleniowe, by zawodnik coś z niego wyniósł. Granie i wygrywanie z drużynami słabszymi nie ma sensu. Oczywiście spotkałem się z zarzutami typu „zajedziemy dzieci”, ale tylko się z tego śmieje. Dzieci błyskawicznie się regenerują. Zresztą widać to w każdym turnieju, gdzie w przerwach między meczami nie potrafią usiedzieć w miejscu. Oczywiście ważne jest to by robić to wszystko z głową, tak by dziecko czerpało z tego radość, nie tylko z grania w piłkę, ale z przebywania w swoim towarzystwie.

Rodzic – to największe „zło” w pracy z dziećmi?

MW: Tak się przyjęło, ale moim zdaniem to za mocne sformułowanie. Nie oszukujmy się w takim klubie jak nasz, bez pomocy rodziców nic byśmy nie osiągnęli. Wiadomo, mówię tutaj głównie o finansach, bo to rodzice opłacają wyjazdy na turnieje. Naszym zadaniem, jako trenerów, jest to by widzieli oni w tym sens.

AG: Poza może paroma wyjątkami, nie mieliśmy i nie mamy problemów z rodzicami w naszym klubie. Mamy z nimi bardzo dobre relacje, ale też bardzo o to dbamy. Nie traktujemy ich jak intruzów. Zawsze słuchamy co mają do powiedzenia.

Co dostarcza wam najwięcej satysfakcji w pracy trenera?

AG: Kiedy to nad czym pracujemy na treningach, dzieci wykonują w trakcie spotkań, przez co łatwiej jest im zrozumieć sens treningu. Uwielbiam patrzeć jak dzieciaki czerpią radość z gry w piłkę. Dlatego ja nigdy nie zakazuje się dzieciom „kiwać”. Jeżeli to potrafią to niech robią to jak najwięcej i jak najczęściej, a kiedy to kończy się zdobyciem gola to moje serce jeszcze mocniej się raduje.

MW: Mam podobnie jak Adam. Jestem dumny kiedy dzieciak z treningu na trening czyni stały postęp i rozwija się jako zawodnik. To jest wykładnik naszej pracy.

Piłka wypełnia cały wasz tygodniowy kalendarz?

MW: Zdecydowanie. Ja nawet nie mam czasu aby znaleźć sobie dziewczynę. Adamowi się udało (śmiech)

AG: Z tego miejsca pozdrawiam moją najukochańszą Paulinkę i apeluję o dalszą wyrozumiałość (śmiech)

Możecie się podpisać pod takim sformułowaniem, że KS Zakopane to już ceniona marka w polskiej piłce dziecięcej?

AG: Może zabrzmi to nieskromnie, ale tak. Świadczą o tym zaproszenia na największe i najbardziej prestiżowe turnieje.

MW: Pamiętam, kilka lat temu grając na jednym z turniejów pokonaliśmy Górnik Zabrze. Trener Górnika zrugał wówczas swoich zawodników że przegrali z narciarzami, bo przecież nikt nie kojarzył Zakopanego z piłką nożną. Teraz podejście do nas zmieniło się o 180 stopni. Gdzie nie pojedziemy spotykamy się z szacunkiem i pochwałami.

Ilu waszych wychowanków gra dzisiaj w innych, większych polskich klubach ?

AG: Kacper Palider jest w Wiśle Kraków, Bartek Bachleda Duch w Hutniku Kraków, Szymon Celej i Rainer Lis w Zagłębiu Sosnowiec, Natan Żulewski i Grzegorz Cisoń są w SMS Łódź. Nie można zapomnieć też o „złotych” chłopcach trenera Pawlicy jak bracia Styrczula czy Wojtek Ustupski, którzy dzisiaj reprezentują NKP Podhale. Na ten moment kolejnych 8 zawodników z 2010 jest w kręgu zainteresowań Wisły.

A czy wy mieliście propozycje przejścia do większych Akademii ?

AG: Jakoś dwa lata temu pojawił się temat Zawiszy Bydgoszcz, ale skończyło się tylko na zapytaniu. Na ten moment nigdzie się nie wybieram. Chcę się realizować tutaj na miejscu. Oprócz pracy w KS Zakopane, ostatnio dostałem propozycję współpracy przy kadrach podokręgu z trenerem Grzegorzem Hajnosem, którego uważam, za jednego z najlepszych jak nie najlepszego trenera z Podhala. To dla mnie duże wyróżnienie.

MW: Jeżeli chodzi o mnie to jakiś czas temu byłem blisko przenosin do Akademii Zagłębia Sosnowiec, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Nie ukrywam, że chciałbym się rozwijać jako szkoleniowiec i kiedyś postawić kolejny krok w przód, a takim byłaby na pewno praca w prestiżowej Akademii. Chcę czerpać z wiedzy innych, lepszych ode mnie trenerów.

Bierzecie pod uwagę pracę w dorosłej piłce?

MW: Ja już miałem epizod w roli pierwszego trenera seniorów KS Zakopane. Na pewno nie odcinam się od tego. To są zupełnie inne emocje niż w pracy z dziećmi. Pojawia się przede wszystkim presja wyniku, za który rozlicza się trenera. Dobrze czuję się w takich warunkach i myślę, że na pewno jeszcze kiedyś podejmę się pracy z seniorami.

AG: Ja na ten moment na pewno nie. Za długo siedziałem w dorosłej piłce jako zawodnik. Nie podoba mi się wiele rzeczy w tym jak to wszystko funkcjonuje. Na razie więc w stu procentach swoją przyszłość wiąże z pracą z dziećmi. Z czasem wzorem największych Akademii chciałbym być specjalistą w danej kategorii wiekowej. A takim moim skrytym marzeniem jest by wychować reprezentanta Polski.

Rozmawiał Maciej Zubek

Fot. Paweł Budzyk

No Comment.

Reklama

Partnerzy